Od końca października ubiegłego roku na giełdzie MATIF cena tony pszenicy spadła o niemal 18 proc., do 295 euro. Z kolei według danych KOWR na rodzimym rynku cena była jeszcze niższa i sięgała 285 euro/t. Spadki ceny powodują, że rodzimi rolnicy często decydują się wstrzymać sprzedaż, oczekując wartości pokrywających koszty. Przedsiębiorcy spodziewają się znacznego skoku cen już w marcu.
Trudna sytuacja
– Surowce skupujemy od dostawców, w oparciu o długoterminowe kontrakty, którzy zboża nabyli po cenach z września 2022 r., więc obecne zniżki nas nie dotyczą. Polscy producenci pszenicy ograniczyli sprzedaż zboża, ponieważ obecna cena nie pokrywa kosztów upraw. Koszt wytworzenia jednej tony pszenicy jest tak duży, że wszyscy czekają na wzrost cen. W związku z działaniami rządu i koniecznością rozpoczęcia prac polowych już w marcu istnieje duże prawdopodobieństwo zwyżki cen pszenicy – mówi „Parkietowi” Artur Woźniak, dyrektor w firmie Makarony Polskie.
Sytuacji nie poprawił również import z Ukrainy. Według danych unijnego komisarza Janusza Wojciechowskiego import od naszego wschodniego sąsiada sięgnął w okresie marzec–grudzień ponad 2 mln ton, przy jednoczesnym skoku eksportu do 6 mln ton. – Ta sytuacja może mieć w długiej perspektywie opłakane skutki dla polskiej produkcji zbóż i pasz, a problem musi być rozwiązany przez nasz rząd i KE. Dla nas, jako producenta makaronu, surowcem, jaki nabywamy, są różnego rodzaju mąki, których koszt wytworzenia przez młyny drastycznie wzrósł z uwagi na energię. Wszystko to sprawia, że mimo oczekiwań rynku do podążania za trendem spadkowym samej pszenicy na giełdach światowych nie prognozuje się w najbliższych miesiącach znacznych zniżek – dodał Woźniak. Na razie najbardziej poszkodowani rolnicy otrzymali wsparcie od ARiMR. Rządzący zapowiedzieli również preferencyjne kredyty.
Co z pogodą?
Eksperci są zdania, że mimo braku opadów śniegu gleba jest wystarczająco wilgotna. – Styczeń w Polsce, podobnie jak w całej Europie, był bardzo ciepły, z temperaturą powietrza od 2 do 4 stopni Celsujsza. Był to miesiąc o bardzo dużych opadach atmosferycznych, zwłaszcza we wschodniej Polsce. W wielu miejscach były to jedne z największych opadów w ciągu ostatnich 150 lat. Mimo braku śniegu bardzo wysokie opady atmosferyczne, nawet przy notowanej wyższej temperaturze powietrza, zasiliły glebę w dostatecznej ilości – komentuje dr hab. Andrzej Doroszewski z IUNG.