W tym roku sytuacja na rynku tworzyw sztucznych będzie niepewna – mówią niemal jednym głosem przedstawiciele spółek giełdowych reprezentujących tę branżę. W ich ocenie trudno przedstawić miarodajne prognozy, zwłaszcza gdy jest się dostawcą półproduktu, na który zapotrzebowanie uzależnione jest od sytuacji odbiorców.
– Popyt zależał będzie głównie od poprawy sytuacji na rynku producentów samochodów, elektroniki i oczywiście ogólnego poziomu konsumpcji. Optymistyczne sygnały płynące z Europy Zachodniej pozwalają jednak być dobrej myśli – mówi Tadeusz Nowicki, prezes Ergis-Eurofilms, grupy osiągającej największe wpływy ze sprzedaży różnego rodzaju folii i laminatów.
[srodtytul]Bariery wzrostu[/srodtytul]
Negatywny wpływ na rozwój będą też miały takie czynniki, jak: duże wahania cen surowców, zmiany kursów walut obcych i dostępność do kapitału. Z tego m.in. powodu konkretnych szacunków na temat branży nie chce podawać Erg. – Jest za wcześnie, by prognozować. Szacujemy, że w pierwszym kwartale tego roku naszymi lokomotywami będą wyroby z wydziału wtrysków, klasyczne folie opakowaniowe, a także kilka nowych produktów opracowanych i wprowadzonych do sprzedaży w 2009 roku, które w ostatnich miesiącach bardzo dynamicznie zyskują rynek – mówi Maciej Błasiak, prezes Ergu.
Prezes Plast-Boksu sądzi za to, że w tym roku branżę czeka stagnacja. – Przy utrzymującym się kryzysie w wielu sektorach polskiego rynku zapotrzebowanie na tworzywa pozostanie na dotychczasowym poziomie. Sytuacja naszej spółki jest jednak lepsza, gdyż sprzedaż opakowań nie podlega negatywnym tendencjom – twierdzi Grzegorz Pawlak, prezes Plast-Boksu, firmy produkującej głównie plastikowe wiadra.