Analitycy tłumaczą, że może to być efekt informacji o porozumieniu z bankiem w sprawie wcześniejszej spłaty zadłużenia. Co ciekawe jednak, od początku tygodnia na estońskiej giełdzie (notowania w euro) akcje potaniały o blisko 10 proc. W tym samym czasie w Warszawie zdrożały o ponad 9 proc. W efekcie w Warszawie za akcję płacono wczoraj 6,2 zł, a w Tallinie 1,47 euro (5,7 zł).
Skąd te różnice? – Trudno jest wskazać główną przyczynę. Nie bez znaczenia jest niska płynność akcji – uważa Sten Pisang, analityk z tallińskiego LHV Bank. Dla przykładu, wczoraj na GPW właściciela zmieniły cztery tysiące akcji Olympica. W Tallinie znacznie więcej (obroty sięgnęły 1,1 mln zł po przeliczeniu).