Dodaje, że spółka chce pokazać inwestorom dobre wyniki finansowe. – Tegoroczne będą lepsze od tych za 2009 rok. Jeśli chodzi o sprzedaż, to mamy przyrost około 10 proc. rok do roku – mówi prezes. Miniony rok Contimax zakończył na lekkim plusie, przy przychodach wynoszących 96 mln zł.
Cieślik twierdzi, że po trudnym 2009 r. w branży rybnej już widać poprawę. – Kurs euro się ustabilizował, a banki nie prowadzą już tak restrykcyjnej polityki jak przed rokiem – podkreśla.Przyszły debiutant nie zdradza szczegółów planowanej oferty publicznej. Pieniądze są mu potrzebne przede wszystkim na inwestycje w rozwój organiczny. Teraz zatrudnia prawie pół tysiąca osób. Ma dwa zakłady produkcyjne. Wytwarza marynaty (np. rolmopsy, płaty śledziowe a la Bismarck) i konserwy rybne.
Jeszcze w ubiegłym roku Contimax rozważał nawiązanie współpracy kapitałowej z giełdowym Wilbo. Stronom nie udało się jednak porozumieć. – Teraz nie szukamy inwestorów strategicznych – twierdzi prezes. Spółka z Bochni już wcześniej planowała debiut na GPW. Przygotowała nawet prospekt emisyjny. Jednak dekoniunktura w branży i kryzys na rynkach finansowych spowodowały, że plany giełdowe zostały przełożone. Teraz na parkiecie notowane są trzy rybne spółki: Graal, Wilbo i Seko.