Kurs Rovese runął, kiedy w ubiegłym roku spółka ogłosiła plan zakupu kilku firm od największego akcjonariusza Michała Sołowowa. Z kolei niedawno gromy posypały się na Czerwoną Torebkę po ogłoszeniu przez nią zamiaru przejęcia aktywów od rodziny największego akcjonariusza Mariusza Świtalskiego. Takich przykładów na warszawskiej giełdzie możemy znaleźć dużo więcej. Komisja Nadzoru Finansowego chce, by już się nie powtórzyły.
Inspiracją dla niej może stać się brytyjski organ nadzoru. Zaproponował rozwiązanie, w którym dominujący akcjonariusz zrzeknie się wywierania wpływu na decyzje biznesowe zarządu. – Dodatkowo, aby pozostali akcjonariusze mogli efektywnie kontrolować takie operacje, postuluje się wprowadzenie dla akcjonariuszy mniejszościowych prawa weta wobec zawarcia takiej transakcji. W konsekwencji nastąpi odsunięcie akcjonariusza większościowego od decyzji w tej sprawie. Nie będzie on brał udziału w głosowaniu nad tą uchwałą – mówi „Parkietowi" Ilona Pieczyńska-Czerny, dyrektor departamentu ofert publicznych i informacji finansowej KNF. Dodaje, na razie trudno ocenić, jak poszczególne postulaty zostaną zapisane, aby pogodzić je z innymi regulacjami, w tym z zasadą rządów większości w spółce. – Propozycje są przedmiotem konsultacji, które zakończą się w lutym przyszłego roku – wskazuje.
Zmiany dobrych praktyk
KNF podkreśla, że wpływ akcjonariusza większościowego na decyzje zarządu może prowadzić do zawierania transakcji z naruszeniem interesu spółki. – Stąd wydaje się zasadne, aby postulować wprowadzenie pewnych zmian w dobrych praktykach spółek notowanych na GPW, które uniemożliwią podmiotom dominującym wykorzystywanie swojej pozycji do zawierania transakcji na warunkach innych niż rynkowe, czy też z narażeniem bezpieczeństwa lub interesu spółki publicznej – mówi Pieczyńska-Czerny. Szczegółów na razie nie ujawnia. Podkreśla, że KNF widzi ogromną rolę i odpowiedzialność rady nadzorczej w dokonywaniu stosownej kontroli takich transakcji. – Na razie nie rozważaliśmy natomiast wprowadzenia bardziej radykalnego rozwiązania, które mogłoby prowadzić do wyłączenia głosu akcjonariusza dominującego w sprawie takiej transakcji – zaznacza Pieczyńska-Czerny.
SII: plan jest dobry, ale...
Przy różnego rodzaju kontrowersyjnych transakcjach najbardziej pokrzywdzeni są drobni gracze. Dlatego zapytaliśmy Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, jak ocenia ten plany.
– Propozycje nadzoru brytyjskiego są niewątpliwie ciekawe dla akcjonariuszy mniejszościowych. Praktyka rynkowa pokazuje, że pozycja dominująca w akcjonariacie może rodzić pokusy w postaci realizowania transakcji między spółką a jej akcjonariuszem większościowym bądź osobami lub podmiotami powiązanymi z tym akcjonariuszem – mówi Piotr Cieślak, wiceprezes SII. Dodaje, że co do zasady można oczywiście takie transakcje realizować. Szczególnie jeśli są korzystne dla spółki. – Przykłady niektórych transakcji na rodzimym rynku pokazały jednak, że w praktyce mogą stanowić one problem. Szczególnie jeśli są realizowane nietransparentnie, a do tego na warunkach, które rodzą uzasadnione wątpliwości akcjonariuszy mniejszościowych – mówi Cieślak.