Liczy, że poprą go inni drobni akcjonariusze, ale i tak nie spodziewa się, że uda się zablokować uchwałę. – W tej sytuacji zgłoszę do niej sprzeciw – deklaruje.
Jego zdaniem plan obniżenia wartości nominalnej akcji z 1 zł do 10 groszy jest krzywdzący dla drobnych inwestorów. Z projektów uchwał wynika, że przeprowadzenie tej procedury ma umożliwić w przyszłości emisję nowych akcji. Teraz nie jest to realne, bo rynkowa cena jest o około połowę niższa od wartości nominalnej. – Zarząd działa wyłącznie na korzyść głównego akcjonariusza – twierdzi w rozmowie z „Parkietem" Kaczmarek. Uważa, że holding nie potrzebuje pieniędzy. Posiada kilkanaście milionów złotych wolnych środków, które leżą na lokatach lub są inwestowane w akcje innych spółek, np. Bomi (ma 3,3?proc. kapitału). – Jesteśmy zdania, że spółka publiczna musi mieć możliwość emitowania akcji, a tej teraz nie ma. Czy do tego dojdzie, to już inna kwestia – mówi Robert Buchajski.
Kaczmarek sprzeciwia się też rozważanemu przejmowaniu przez Sanwil Holding niepublicznych firm od rodziny Buchajskich, co miałoby zostać sfinansowane emitowanymi papierami. – To zamiar wprowadzenia firm na giełdę tylnymi drzwiami. Zamiast tego należy rozwijać zależne spółki mające potencjał wzrostu – uważa.
Sprawie przyjrzy się Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (SII). – Obawy akcjonariusza są uzasadnione. Zamiar obniżenia wartości nominalnej do poziomu znacznie niższego niż obecna wycena rynkowa jest irracjonalny. Daje bowiem zarządowi przepustkę do przeprowadzenia emisji akcji po cenie dużo niższej niż obecna wartość papierów, ta i tak zaś jest bliska najniższej od kilku lat, a do tego znacznie niższa od wartości księgowej – mówi Piotr Cieślak, wiceprezes SII. Zadaje pytanie, czy w tej sytuacji w interesie spółki w ogóle jest przeprowadzanie emisji akcji.