Chodzi o zawartą w porozumieniu zasadę „Time to market" (TTM), zgodnie z którą, przygotowując detaliczną ofertę usług głosowych lub szerokopasmowego dostępu do Internetu, TP jest zobowiązana dać operatorom korzystającym z jej infrastruktury czas na przygotowanie konkurencyjnej propozycji dla konsumentów tak, aby oferty weszły na rynek w tym samym czasie.
Jak czytamy w piśmie izby z 13 kwietnia do prezes UKE, Magdaleny Gaj, zdaniem KIGEiT zasada ta nie spełnia obecnie swojej roli, bo TP nie przestrzega kryterium czasu. Najpoważniejszy zarzut podnoszony przez KIGEiT to dyskryminacja konkurentów. „Część detaliczna TP była traktowana w sposób preferencyjny" – pisze izba. Jej zdaniem dowód na to, to... wprowadzanie na rynek internetowych ofert detalicznych przed konkurencją.
Izba podnosi m.in., że ta sytuacja może powtórzyć się dzisiaj, gdy TP ogłosi rebranding na Orange i przedstawi towarzyszącą mu ofertę. Dopiero tego dnia operatorzy, tacy jak Netia czy Dialog, dowiedzą się, ile musieliby zapłacić TP, aby móc zaoferować swoim klientom podpiętym do jej infrastruktury usługę dostępu do Internetu o prędkości 10 Mb/s. Wiedzą już przy tym, że oferta TP będzie dla konsumentów atrakcyjna, bo nie przeszła przeprowadzanego przez UKE tzw. testu na zawężanie marży.
– Sposób wprowadzenia przez TP nowej opcji dostępu do internetu o prędkości 10 Mb/s jest w naszej opinii przykładem dyskryminacji operatorów alternatywnych i łamania porozumienia z UKE, które miało prowadzić do odstąpienia od podziału TP na część hurtową i detaliczną – mówi Tom Ruhan, wiceszef sekcji operatorów telekomunikacyjnych w KIGEiT i członek zarządu Netii.
– Czasowa zbieżność nagłaśnianych przez KIGEiT wątpliwości z wprowadzaniem przez nas w poniedziałek przełomowej na rynku oferty daje co najmniej dużo do myślenia. Zwłaszcza że proces, o którym mówi KIGEiT rozpoczął się w połowie września 2011 r., a operatorzy alternatywni byli regularnie informowani o naszych planach. Prowadzimy wszystkie procedury związane z wprowadzaniem usług regulowanych zgodnie z obowiązującymi zasadami i porozumieniem z UKE. W żadnym wypadku nie można mówić o dyskryminacji – komentuje Wojciech Jabczyński, rzecznik grupy TP.