Nie obawia się pan, że przy gorszych warunkach rynkowych, niż założone w prognozie, wasze plany poprawy zysku netto o 27 proc., do 60 mln zł, są zbyt optymistyczne?
Potrafimy się dostosować do mocno spadającego rynku, co udowodniliśmy w I kwartale. Druga część roku powinna być rynkowo znacznie lepsza, dlatego nie widzę zagrożeń dla realizacji naszych celów.
Z czego wynika, że przy spadających obrotach, osiągacie wyższy zysk?
Nasza marża rośnie systematycznie od początku ubiegłego roku. Wykorzystujemy naszą skalę działania i pozycję lidera rynku w negocjacjach z producentami. Potrafimy tak się wyróżnić świadczonym serwisem, że realizujemy najwyższe marże na rynku hurtowym. Dokładamy do tego rosnącą masę marży w segmencie zarządzania własnymi markami leków. Poza tym centralizacja działań i restrukturyzacja kosztów dają nam stałą poprawę wyników. Istotny wpływ na poprawę wyników ma również konsekwentnie utrzymywana przez nas dyscyplina w obszarze zarządzania płynnością firmy – obniżamy zadłużenie i co za tym idzie, koszty finansowe spółki.
Co jednak przyczyniło się do kilkunastoprocentowego spadku wartości rynku w I kwartale w ujęciu rok do roku?