Decyzję tłumaczy działaniami innego gracza spółki Inwestycje Alternatywne Profit, która ochrzciła pomysł Mennicy Wrocławskiej drugim Amber Gold (ta firma miała oferować lokaty oparte na złocie, jej prezes jest w areszcie z zarzutem oszustwa).
Określenie nas drugim Amber Gold sugeruje, że również chcieliśmy oszukać klientów. Oczekujemy od IAP sprostowania nieprawdziwych informacji na temat naszego produktu, przekazanych w komunikacie prasowym albo spotkamy się w sądzie, bo to był czyn nieuczciwej konkurencji. Równolegle rozważamy dochodzenie odszkodowania – mówi Piotr Wojda, wiceprezes Mennicy Wrocławskiej. Przypomina, że sama IAP ma w ofercie „papierowe złoto". Plany wprowadzenia certyfikatów jesienią ub.r. miała również giełdowa Mennica Polska, ale plany wstrzymała afera Amber Gold.
Wojda tłumaczy, że korzyści z kontynuacji sprzedaży certyfikatów byłyby mniejsze od potencjalnych ryzyk związanych z dalszym dyskredytowaniem instrumentu, jak i samej spółki. Pracujemy teraz nad ulepszoną wersją certyfikatu, prostszą w zrozumieniu funkcjonowania – mówi Wojda.
Spółka liczyła na podbicie rynku produktem, umożliwiającym klientom inwestycję w złoto po cenie z notowań przy zakupie sztabek dochodzą do tego marże i opłaty, sięgające 5-30 proc. ostatecznej ceny. Po pół roku nabywca mógłby wymienić certyfikat na sztabki. Firma miała zarabiać na opłatach związanych z wyjściem z inwestycji oraz wymianą certyfikatu na kruszec. Umożliwienie wejścia w złoto po cenie spot to cios dla konkurentów, stąd tak agresywna reakcja. Czarny PR szkodzi jednak całemu rynkowi, który otrząsnął się poaferze Amber Gold mówi Wojda.
Mennica Wrocławska w 2012?r. sprzedała 1,1 t sztabek i monet inwestycyjnych. Cały rynek szacuje na 5,2–5,3 t. Spółka nie rezygnuje z planów upublicznienia. Celowaliśmy w NewConnect, ale ten rynek stracił na atrakcyjności. Wejdziemy na GPW po osiągnięciu niezbędnych parametrów (15 mln euro kapitalizacji red.). Myślę, że powinniśmy być gotowi w II połowie przyszłego roku – podsumowuje Wojda.