Z czego wynika obecne zamieszanie wokół transakcji sprzedaży PKL? Czego boją się zakopiańscy radni?
Z każdą prywatyzacją wiąże się pozabiznesowe ryzyko polityczne, które jest trudno oszacować i trudno przewidzieć. Z jednej strony wydarzenia ostatnich dni i stawiane pytania można oceniać jako naturalną chęć lokalnej opozycji politycznej w samorządzie zakopiańskim weryfikacji działań aktualnych władz. Z drugiej jednak strony owa weryfikacja jest prowadzona z użyciem populistycznych argumentów i metod, często bez nawet próby zrozumienia konkretnych zapisów prawnych, określonych w umowach pomiędzy nami, PKG i PKP. Te działania budzą moje głębokie zdziwienie i rozczarowanie. Podobnie oceniam działania niektórych przedstawicieli Solidarnej Polski – próbę zdyskredytowania naszej firmy jako partnera samorządowej spółki Polskich Kolei Górskich poprzez celowe mijanie się z prawdą i z wykorzystaniem nieścisłych, nierzetelnych informacji oceniam jako żenujące działanie u tak doświadczonych polityków, z których część - to prawnicy, po których można byłoby spodziewać się due diligence - działania z należytą starannością i sprawdzenia podstawowych faktów.
Niezależnie od mojej oceny ich działań, wobec każdej próby bezpodstawnego podważenia wiarygodności naszego funduszu, działającego od kilkunastu lat w Europie Środkowej i zarządzającego środkami renomowanych instytucji europejskich, będziemy podejmować adekwatne kroki prawne. Mamy taki obowiązek wobec naszych inwestorów i podejmiemy wszystkie niezbędne działania, zarówno w kraju jak i zagranica. Zwłaszcza, że immunitet poselski nie chroni przed ściganiem za pomówienia, o czym przekonali się niedawno boleśnie niektórzy parlamentarzyści.
Czy warunki transakcji nie były wcześniej znane? Dlaczego dopiero teraz radni zgłaszają swoje uwagi?
Uchwała rady miasta Zakopane i analogiczne uchwały pozostałych gmin, powołujące spółkę Polskie Koleje Górskie, wskazywały sposób i typ partnera finansowego, jakiego potrzebuje PKG. Radni zdawali sobie od początku sprawę, że firma którą tworzą nie będzie posiadała wystarczającego kapitału aby nabyć Polskie Koleje Linowe. W końcu wyposażyli ją w kapitał w wysokości 400 tys. złotych. Zdawali sobie również sprawę, że nie mogą zwiększyć wartości kapitału zakładowego PKG, przez zadłużenie spółki samorządowej lub samorządów ponad limit, narzucony przez Ministra Finansów. Od początku media informowały o potencjalnej wycenie PKL na poziomie 200 mln zł. Oczywiście do czasu zakończenia procesu sprzedaży nie była znana konkretna wartość transakcji, ale radni nie przewidywali chyba, że za 400 tys. złotych będą w stanie kupić firmę wycenianą na kilkaset milionów złotych, nie mówiąc o tym, że oprócz zakupu firmy trzeba jeszcze ja rozwijać, czyli włożyć kolejne dziesiątki, jeżeli nie setki milionów złotych.