W ubiegłym roku z GPW zniknęło siedem firm. W tym roku ta liczba na pewno będzie wyższa. – Do 10 czerwca 2013 r. zostało wykluczonych 6 spółek z rynku głównego. Euromark będzie siódmą (wykluczenie ma nastąpić z końcem dnia 28 lipca – red.) – poinformowała nas w piątek Marta Grajeta z biura prasowego GPW.
Raczej bez szans na układ
Akcje Euromarku zostają wycofane z obrotu, ponieważ minęło już pół roku od uprawomocnienia się upadłości likwidacyjnej tej spółki. Podobny los spotkał Hydrobudowę. 28 marca był ostatnim dniem jej notowań. W kolejce do opuszczenia giełdy w najbliższych tygodniach czekają Polskie Jadło oraz Bomi. W przypadku tej pierwszej spółki sąd z dniem 15 lutego stwierdził prawomocność postanowienia o upadłości likwidacyjnej. W Bomi stało się to pod koniec marca. Władze obu spółek nie dają nadziei na zmianę formy upadłości z likwidacyjnej na układową. Zresztą inwestorzy na to nie liczą. Akcje zarówno Polskiego Jadła, jak i Bomi tańsze już być nie mogą: w piątek wyceniano je na 1 grosz.
Na GPW jest też szerokie grono firm, które starają się o układ z wierzycielami. Są to m.in. PBG, Fota czy też Wilbo. Analitycy nie chcą oceniać, jak duże jest prawdopodobieństwo zawarcia układu. Podkreślają jednak, że inwestycja w tego typu spółki może przynieść zysk, ale jednocześnie obarczona jest dodatkowym ryzykiem.
Warto stawiać na liderów
Eksperci nie mają wątpliwości: spowolnienie gospodarcze będzie jeszcze zbierać swoje żniwo. – Problemy będą mieć firmy, które mają zbyt dużo długu w strukturze pasywów, przy równoczesnych krótkich terminach zapadalności i konieczności rolowania zadłużenia – uważa Piotr Smoleń, prezes Turbine Asset Management. Dodaje, że w szczególności problematyczna będzie sytuacja, w której dana firma operuje na niewielkich i spadających marżach, gdzie pojawiają się zatory płatnicze, a struktura pasywów wymuszać będzie szybkie uzyskanie płynności.
Kryzys nie jest dobrym czasem na eksperymenty i podejmowanie ryzykownych decyzji. – W czasie spowolnienia relatywnie słabiej radzą sobie firmy, które nie są liderami branż. To liderzy zabierają rynek, mają uprzywilejowany dostęp do finansowania i przyciągają talenty w danej branży. Ugruntowują swoją pozycję, a mniejsze spółki wręcz przeciwnie – mówi Smoleń.