Zarządzający funduszami zastrzegają, że muszą poznać więcej szczegółów, by ocenić ofertę. – Na pierwszy rzut oka sądzę, że nie zabraknie chętnych na akcje, szczególnie po udanym debiucie PKP Cargo – mówi jeden z nich.
– IPO następnej kolejowej firmy może cieszyć się dość dużym zainteresowaniem. W krótszym horyzoncie spółka wydaje się atrakcyjną inwestycją, prognozy wyników na ten i kolejny rok prezentują się zadowalająco. Kluczową kwestią, podnoszącą atrakcyjność zakupu akcji, są poziomy wypłaty dywidendy, na które spółka chce przeznaczać większość zysków – mówi Kamil Hajdamowicz, analityk BM BNP Paribas. – Newag planuje budować swą przyszłość na kolejach szybkich prędkości. Patrząc na spółkę jako długoterminową inwestycję, w tym miejscu widziałbym największą szansę, jak i czynnik ryzyka – dodaje. Pytanie, czy firma znajdzie rynki zbytu. Poza tym będzie musiała dokonać dość dużych inwestycji, co trochę kłóci się z zapowiadaną agresywną polityką dywidendową – dodaje.
Przyjmowanie zapisów od inwestorów indywidualnych ruszyło 15 listopada i zakończy się w najbliższy piątek. Newag kusi prognozami wzrostu wyników (patrz wykres), polityką dywidendową zakładającą wypłatę docelowo 70 proc. zarobku od 2016 r. Spółka zwraca uwagę na zły stan taboru w Polsce, oraz na to, że na kolej napłyną miliardy z UE.
– Newag zaczyna gonić bydgoską Pesę, która wyprzedziła go na rynku krajowym i zdecydowanie na rynkach zagranicznych. Dopiero zapowiedział podpisanie pierwszej umowy na sprzedaż taboru do Europy Zachodniej – ocenia Adrian Furgalski, dyrektor zespołu doradców gospodarczych TOR. – Przełom nastąpił, gdy konsorcjum Siemensa i Newagu wygrało przetarg na dostawę wagonów dla warszawskiego metra. Newag ma bardzo mocny zespół inżynierów i projektantów, planuje zbudowanie pociągu wysokich prędkości – dodaje. Ekspert podkreśla, że odbicie w kolejnictwie w Polsce było możliwe dzięki pieniądzom z UE i będzie tak w kolejnych latach. – Gdyby chcieć teraz wymienić w Polsce cały tabor na nowy, byłby to wydatek rzędu 37 mld zł. Oczywiście w pewnej części wystarczy modernizacja – mówi Furgalski. Sam Newag szacuje, że wartość przewidywanych przetargów na zakup i modernizację taboru w latach 2014–2015 to 3,3 mld zł.
Furgalski zaznacza, że największe pole do popisu będą mieć Newag, Pesa i Stadler. Dodaje, że wielkie koncerny, jak Bombardier czy Siemens wcześniej nie były bardzo aktywne na naszym rynku, ponieważ zamówienia samorządów na tabor były niewielkie w stosunku do ich skali działania.