W piątek ruszyły zapisy na akcje lubelskiej kopalni. Poznański koncern energetyczny oferuje 67,39 zł za papier. Chce pakiet 64,57 proc., by uzyskać kontrolę nad 66 proc. kapitału. – Nie przewidujemy zmian warunków – podkreśla Dalida Gepfert, wiceprezes Enei.
– Jeśli wezwanie się nie powiedzie, to Enea wypowie kolejny kontrakt na dostawy do nowego bloku. Wtedy w kopalni trzeba będzie ograniczyć wydobycie o połowę – przewiduje jeden z inwestorów finansowych. Ale nie podjął jeszcze decyzji, jak zagłosuje na walnym zgromadzeniu węglowej spółki, gdzie jednym z punktów jest statutowe ograniczenie prawa głosu dla nowych akcjonariuszy do 10 proc.
Jeśli to nastąpi, Enea ma prawo odstąpienia od transakcji. Już zresztą wystąpiła z wnioskiem do UOKiK o wstrzymanie postępowania w sprawie przejęcia aż do rozstrzygnięcia tej kwestii, co nie ma wpływu na same zapisy. – Patrząc na ceny węgla, może być to walka o lepszą cenę lub przynajmniej wezwanie na 100 proc. akcji – ocenia inny nasz rozmówca z funduszu. Według niego istnieje duże ryzyko, że pakiet 33 proc. walorów niebędących przedmiotem wezwania pozostanie w rękach akcjonariatu rozproszonego i będzie tracił na wartości. Nie pozwoli też na zablokowanie ewentualnej transakcji, w której to Bogdanka będzie przejmować śląskie kopalnie, np. należące do KHW.
Z jego słów wynika jednak, że będzie głosował przeciwko uchwale walnego i złoży zapis w wezwaniu. Tak zresztą sugeruje większość analityków.
Paweł Puchalski z DM BZ WBK nie zmienia swojej rekomendacji „sprzedaj" z ceną docelową 29 zł, którą dał jeszcze przed ogłoszeniem wezwania. – Nadal istnieje zbyt duże ryzyko związane z tym, że Bogdance nie uda się uplasować na rynku wolumenu węgla innego niż ten dostarczany Enei. Nie zmniejszyło się też ryzyko cen węgla, związane z nadpodażą na rynkach polskim, europejskim i światowym – wskazuje Puchalski.