Przykład pierwszy z brzegu to realizowane w Polsce bloki węglowe o łącznej mocy 4,2 tys. MW, które stanowią 70 proc. mocy opartych na spalaniu czarnego paliwa w Europie Wschodniej. Reszta powstaje w Czechach, ale też Bośni i Serbii. Dla porównania w Niemczech i Holandii powstaje łącznie 2,2 tys. GW. W zachodniej Europie powstają za to elektrociepłownie gazowo-parowe. Łączne budowane moce w tej technologii sięgają 3,7 tys. MW (z czego cztery z ośmiu projektów są realizowane w Niemczech) i przekraczają dwukrotnie te budowane w krajach naszego regionu. Ale wyliczać można dalej, wskazując choćby na dynamiczny rozwój morskiej energetyki wiatrowej, siłowni na biomasę czy szczytowo-pompowych, które jeśli powstają dziś w Europie Środkowo-Wschodniej, to ich moce są niezauważalne. – Polska idzie wbrew trendom. W dużej mierze decyduje o tym polityka, a nie kwestie ekonomiczne – komentuje Bartłomiej Kubicki z Societe Generale. Jak tłumaczy, za kilka lat energetyka wiatrowa – obecnie najszybciej rozwijająca się technologia OZE – stanie się opłacalna bez subsydiów.

– Już przy dzisiejszych cenach energii planowany nowy blok w Ostrołęce nie jest rentowny – wskazuje Kubicki. Opłacalność tego typu inwestycji wygląda jeszcze gorzej, gdy spojrzymy na ceny hurtowe energii w krajach takich jak Niemcy czy Czechy, gdzie miks w większym stopniu zdominowany jest przez źródła niskoemisyjne.

– Naszej opartej na węglu energetyki szybko na zieloną nie zamienimy. Jednak jeśli będziemy płynąć pod prąd światowych trendów, to skończymy jako państwo zacofane technologicznie i z najwyższymi cenami prądu w hurcie – przestrzega Paweł Smoleń, były szef stowarzyszenia producentów węgla Euracoal, a dziś wiceszef Erbudu.

Bo jeśli wiele obecnych kopalń węgla zostanie wyeksploatowanych bądź zbankrutują, a nowe nie powstaną, to w perspektywie kolejnej dekady dzisiejsza nadwyżka produkcji zmieni się w deficyt. Wtedy naszą węglową energetykę będziemy mogli ratować importem czarnego paliwa do nowych bloków w Opolu czy Jaworznie. – Wielu polityków i menedżerów od kilku lat podkreśla przesłankę powstawania nowych bloków węglowych jako gwarancji zbytu polskiego węgla. Żeby to miało sens, musimy zagwarantować, że będziemy mieli wystarczająco dużo węgla krajowego, i to po korzystnym koszcie, a to nie jest oczywiste – ocenia Smoleń.