To mniej niż w 2016 r., kiedy grupa wypracowała 58,1 mld CZK (ok. 9,2 mld zł). Głównym powodem spadku – jak tłumaczą przedstawiciele CEZ – jest niższa produkcja energii. Jeśli chodzi o zysk netto, to w 2017 r. także może się pogorszyć. Ten ubiegłoroczny wyniósł 14,6 mld CZK (ok. 2,3 mld zł), ale po skorygowaniu o zdarzenia jednorazowe sięgnął 19,6 mld CZK (prawie 3,1 mld zł). Z kolei w tym roku spółka chce zarobić na czysto przynajmniej 12 mld CZK (1,89 mld zł). Dodatkowy przychód w wysokości 4,8 mld CZK (0,76 mld zł) może się pokazać w czeskiej spółce, jeśli posiadacze obligacji zamiennych zamiast spłaty długu zapadającego w 2017 r. wybiorą opcję zamiany na akcje węgierskiego koncernu MOL (CEZ ma 7,5 proc. akcji MOL).
Wśród pozytywnych czynników, które będą wpływać na biznes, CEZ wymienia m.in. wyższą produkcję energii, a wśród negatywnych trend spadających cen energii. Koncern chce być nadal płatnikiem dywidendy. Za 2016 r. zarząd zaproponował 33 CZK na akcję, czyli po 5,21 zł na walor. Na ten cel pójdzie więc łącznie 17,8 mld CZK (2,81 mld zł).
Dla polskich inwestorów może być to nie lada gratka. Zwłaszcza że prawdopodobieństwo wypłacania dywidendy przez nasze firmy energetyczne topnieje. Analitycy przewidują, że z kontrolowanych przez rząd w Warszawie spółek tego sektora jedynie PGE może podzielić się zyskiem. Większość wskazań mówi o 0,25 zł na akcję. Nieliczni analitycy liczą też na podobnego rzędu dywidendę z Energi.
W poprzednich latach CEZ też płacił więcej, bo po 40 CZK na akcję (6,31 zł). W 2014 i 2015 r. przeznaczył na to 21,5 mld CZK (3,4 mld zł) przy wypracowanym zysku odpowiednio 29,5 mld CZK (4,66 mld zł) oraz 27,7 mld CZK (4,37 mld zł).