Owe 20 mld zł wynika z założeń, że około 80 proc. Polaków zdecyduje, by ich oszczędności emerytalne zgromadzone w OFE trafiły na prywatne indywidualne konta emerytalne. A przy takim transferze zostanie pobrana 15-proc. opłata przekształceniowa (która de facto jest pobranym z góry podatkiem od emerytury). Z kolei 20 proc. uprawnionych – zdaniem rządu – będzie chciało, by ich oszczędności trafiły na konta w ZUS (a podatek zapłacą dopiero przy wypłacie tych środków w przyszłości).
Dlaczego rząd uważa, że 80 proc. wybierze IKE? Czy jego zdaniem to rozwiązanie lepsze niż ZUS? – Nie można powiedzieć, by któraś ścieżka była jednoznacznie lepsza. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, które powinniśmy rozpatrywać indywidualnie – zaznacza Antoni Kolek, ekspert w organizacji Pracodawcy RP. – Ale wybór IKE jest w rządowych propozycjach rozwiązaniem domyślnym, to znaczy nie wymaga podjęcia żadnych działań – wyjaśnia Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorstw Polskich. A doświadczenie wskazuje, że rozwiązania domyślne wybiera właśnie około 80 proc. osób uprawnionych.
Tak było przykładowo w 2014 r., gdy rozstrzygały się losy uczestnictwa w OFE. Tylko 15 proc. wypełniło i wysłało osobiście swoje oświadczenie, że chce pozostać w OFE (a około 85 proc. wybrało ZUS). W Wielkiej Brytanii, gdzie ruszył system quasi-obowiązkowych dodatkowych ubezpieczeń emerytalnych (podobnych do naszych PPK), 20 proc. świadomie wypisało się z systemu (a 80 proc. pozostało).
– Gdy mamy dokonać trudnych wyborów, zwykle odkładamy to na później, czyli na nigdy. Dlatego niektóre systemy publiczne zakładają domyślność pewnych rozwiązań – wyjaśnia też Jeremi Mordasewicz, doradca Konfederacji Lewiatan.