W sierpniu z funduszy akcji polskich odpłynęło netto 111 mln zł, a do funduszy akcji globalnych napłynęło 28 mln zł. Miesiąc wcześniej jedna i druga grupa portfeli cieszyła się przewagą wpłat nad wypłatami, ale w funduszach akcji globalnych wyniosła ona aż 262 mln zł, a w funduszach polskich tylko 49 mln zł.
Te wyliczenia Łukasza Jańczaka z Ipopema Securities to jeden z kilku przejawów rosnącego zainteresowania polskich inwestorów zagranicznymi aktywami. Wygląda na to, że pandemia wzmocniła trend, który zarysował się już wcześniej. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, jakie stopy zwrotu można było w ostatnich latach osiągnąć na GPW, a jakie na zagranicznych rynkach.
Podczas gdy w latach 2018–2019 WIG20 stracił na wartości niemal 13 proc., grupujący akcje ze wszystkich rynków wschodzących indeks MSCI EM zniżkował tylko o 5 proc., a amerykański S&P 500 wzrósł o 21 proc. Choć pandemia dość łagodnie obeszła się z polską gospodarką, w tym roku główny indeks GPW jest już 19 proc. na minusie, MSCI EM około 1 proc. pod kreską, a S&P 500 znów jest na plusie.
Ucieczka na Zachód
– Zainteresowanie giełdami spoza Polski rośnie, a tegoroczny wzmożony ruch na światowych rynkach faktycznie ten trend jeszcze wzmocnił. Najlepszym tego przejawem jest wielokrotny wzrost obrotów naszych klientów na rynkach zagranicznych względem poprzednich kilku lat – mówi Dariusz Strzyżewski, zastępca dyrektora Santander BM.