Wcześniej odbyła się burzliwa debata, w której opozycja domagała się wyrzucenia projektu ustawy do kosza. Nazywała go „skokiem na kasę", „rabunkiem plus", defraudacją OFE.
- Projekt PiS defraudacjaOFE ściągnięty dziś z głosowań. Jeszcze kilka dni członkowie OFE będą mogli cieszyć się swoimi oszczędnościami – komentował na twitterze Mirosław Suchoń, poseł KO.
Odroczenie głosowania komentowali też eksperci. – Skok na OFE odroczony. Pytanie czy to kwestia braku większości czy proceduralnie coś się przesunęło. Z perspektywy systemu i interesu członków OFE to dobrze – stwierdził Oskar Sobolewski, prawnik, ekspert Instytutu Emerytalnego.
- A może przyszła refleksja po co forsować ustawę niekorzystną dla 15 mln osób w czasie Covid-19, w obliczu Nowego Ładu, który obniży podatki emerytom – zastanawiał się Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Ostatecznie punkt dotyczący projektu w sprawie OFE pojawił się w planie głosowań odroczonego do wtorku posiedzenia Sejmu. Projekt ów zakłada, że pieniądze zgromadzone dziś w otwartych funduszach emerytalnych trafią domyślnie na prywatne indywidualne konta emerytalne ich członków, albo - jeśli ci wyrażą taką wolę - na ich konta w ZUS. Od pieniędzy, które z OFE trafią na IKE rząd pobierze 15-proc. prowizji, którą nazywa opłatą przekształceniową. W sumie nawet 20 mld zł. I właśnie ten punkt budzi największe kontrowersje i jest nazywany „podatkiem Morawieckiego" bądź „skokiem rządu na kasę członków OFE. Rząd przekonuje, że opłata przekształceniowa jest w przybliżeniu równa podatkowi dochodowemu, który w przyszłości, przy wypłacie emerytury, będzie pobrany od pieniędzy przeniesionych z OFE do ZUS. Pieniądze przeniesione na IKE będą podlegały dziedziczeniu zaś te, które trafią do ZUS – nie. To dodatkowy wabik, który ma zachęcić członków OFE do pozostawienia pieniędzy na IKE. Także ten punkt wywołuje kontrowersje. Krytycy tego rozwiązania przekonują, że także pieniądze przeniesione do ZUS powinny podlegać dziedziczeniu.