Tuż przed świętami termin tego spotkania został jednak – bez żadnego wyjaśnienia – przesunięty na wtorek 4 stycznia. Ta zmiana wywołała spekulacje, że NBP chce ubiec wstępny szacunek inflacji w grudniu, który ukaże się w piątek. Część komentatorów sugerowała, że NBP te dane już prawdopodobnie poznał i wie, że będą dla uczestników życia gospodarczego zaskakujące. Wcześniejsza i większa od oczekiwań podwyżka stóp procentowych miałaby zapobiec panice na rynkach.

Po świętach prezes NBP Adam Glapiński wyjaśnił, że przesunięcie terminu posiedzenia RPP było podyktowane względami technicznymi. Przyznał też, że analitycy z banku centralnego zmienili swoje przewidywania co do inflacji. Obecnie sądzą, że średnio w 2022 r. wyniesie ona 7,6 proc. Na początku listopada Departament Analiz i Badań Ekonomicznych NBP prognozował (przy założeniu niezmienionych stóp procentowych, które od tego czasu wzrosły o 1,25 pkt proc.), że inflacja w 2022 r. wyniesie tylko 5,8 proc. Już kilka dni później ten scenariusz był jednak nieaktualny. A aktualne prognozy NBP nie odbiegają istotnie od tych formułowanych przez innych ekonomistów po tym, gdy Urząd Regulacji Energetyki powiadomił o podwyżkach cen energii i gazu dla gospodarstw domowych z początkiem stycznia. W grudniu, jak szacują przeciętnie ekonomiści, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 8,3 proc. rok do roku, po 7,8 proc. w listopadzie. Skrajne szacunki sugerują, że CPI podskoczył aż o 8,6 proc.

Przesunięcie posiedzenia RPP nie wpłynęło więc na oczekiwania ekonomistów co do jego wyników. Jak wynika z ankiety „Parkietu", większość z nich nadal spodziewa się, że Rada podwyższy stopę referencyjną NBP o 0,5 pkt proc., do 2,25 proc. Tylko trzech spośród 23 uczestników tej ankiety oczekuje większej zmiany, do 2,50 proc. Ekonomiści nie są jednak do tych prognoz przywiązani. Ci, którzy zakładają podwyżkę o 0,50 pkt proc., przyznają zwykle, że bardziej agresywny ruch RPP nie byłby dla nich zaskoczeniem – i byłby uzasadniony, biorąc pod uwagę perspektywy inflacji. – Spodziewana podwyżka stóp procentowych mogłaby być nawet wyższa, ale utrzymuje się wysokie ryzyko wzrostu zakażeń z powodu omikrona – zauważyli w poniedziałkowym komentarzu ekonomiści z ING Banku Śląskiego. – Wiemy, że RPP dąży do sprowadzenia inflacji do 2,5–3,5 proc. pod koniec 2023 roku. Wiemy też, że nie uda się to przy bieżącym poziomie stóp. Styczniowa podwyżka nie będzie więc ostatnią w serii – napisali z kolei analitycy z mBanku.

W noworocznej ankiecie „Parkietu" ekonomiści przeciętnie przewidywali, że stopa referencyjna NBP zakończy 2022 r. na poziomie 3 proc. Wielu zakładało przy tym, że ten cel zostanie w praktyce osiągnięty już w połowie roku. Część z tych prognoz była jednak sformułowana przed wspomnianymi decyzjami URE. Te nadesłane później każą oczekiwać wzrostu stopy referencyjnej do 3,5 lub nawet 4 proc. GS