Jest symboliczne to, że mniej więcej w tym samym czasie, gdy Żabka wskoczyła na giełdę, wychodzi z niej Comarch. Czy polska giełda ma szansę na ponowne stanie się hubem technologicznych innowacji? Nie, nie ma takiej szansy, bo świat w tej dziedzinie za bardzo odjechał i już go nie dogonimy. Możemy być co najwyżej zdolnymi kopistami.
W tej dyscyplinie możliwe są pozytywne akcenty. Comarch też prawdopodobnie będzie miał swój zamiennik, bo czytamy że polska spółka informatyczna wybiera się na giełdę.
To są uwagi rutynowe, pisane bardziej z perspektywy ogólnogospodarczej i miejsca Polski w wyścigu na atrybuty nowoczesności niż z punktu widzenia miłośnika rynków giełdowych. Bo jest nowa spółka, bardzo duże IPO, inwestorzy zareagowali entuzjastycznie (to chyba dobre określenie przy takiej redukcji w zapisach, do jakiej doszło), mamy spółkę giełdową o dużej kapitalizacji i będziemy ją mieć w WIG20. I na pewno będzie porządny obrót jej akcjami.
Nagle przybłąkała mi się do głowy myśl, że z tą „żabkową” operacją kojarzy mi się jeszcze jedno słowo. Tym słowem jest altruizm.
To się zaczyna od struktury transakcji. Fundusz wyszedł ze spółki w bardzo dobrej sytuacji rynkowej, zarabiając potężne pieniądze. Spółka i prowadzący transakcję pomogli w tym wzbogaceniu się. Pieniądze zresztą nie zostały wprowadzone do spółki, która opowiadała o swoich planach rozwoju wymagających niewątpliwie finansowania. Ale to szczegół, choć wymowny. Najbardziej zaś pomogli inwestorzy. I mam na myśli zarówno instytucje, jak i inwestorów indywidualnych, choć między nimi zachodzi pewna istotna różnica. Ci pierwsi, zarządzający funduszami, nie bardzo mogli ofertę zignorować, a ci drudzy – mogli, ale nie chcieli.