Planowana kwota to 500 mln euro, a termin zapadalności od 7 do 10 lat.
Celem emisji ma być głównie refinansowanie długu zapadającego w 2019 i 2020 roku. W tych latach do spłaty jest odpowiednio 2,02 mld zł oraz 2,99 mld zł. - Do końca marca będziemy chcieli wybrać banki inwestycyjne, by jak najszybciej być przygotowanym do wyjścia na rynek. Decyzji o terminie emisji jeszcze nie podjęliśmy. Będzie ona zależała od sytuacji na rynku także po wyborach w europejskich państwach - wskazuje Marek Wadowski, wiceprezes ds. finansowych w Tauronie.
Spółce zależy na dywersyfikacji źródeł kredytowania oraz by duża pula nie przypadała do spłaty jednego roku. Wybór między euroobligacjami a zielonymi obligacjami miałby wymiar jedynie marketingowy. Tauronowi zależy na pozyskaniu nowych inwestorów i przekonaniu zagranicznych instytucji do tego, że jest spółką produkującą prąd nie tylko z węgla. Obecnie jest tam ok 480 MW mocy z odnawialnych źródeł, w tym wiatru, biomasy i wody.
Tauron byłby też pierwszą firmą w Polsce, który sięgnąłby po zielone obligacje. W grudniu sukcesem zakończyła się emisja zielonych obligacji polskiego rządu na kwotę 750 mln euro.