Spółka Elektrownia Ostrołęka, której udziałowcami są te dwie energetyczne grupy, zawnioskowała o wydanie pozwolenia na podpisanie kontraktu z GE Power i Alstom Power Systems. Jak wynika z naszych informacji, to inicjatywa inwestora, a nie zwycięskiego konsorcjum.

Ofertę GE/Alstom o wartości około 6 mld zł wybrano jako najkorzystniejszą spośród trzech złożonych (odrzucono propozycję China Power Engineering na 4,85 mld zł i tę Polimeksu Mostostalu i Rafako za prawie 9,6 mld zł). – Cieszymy się z informacji o wystosowaniu przez zamawiającego wniosku o wyrażenie zgody przez zgromadzenie wspólników na zawarcie umowy z GE. To kolejny krok w stronę rozpoczęcia tej inwestycji – mówi „Parkietowi" Sławomir Żygowski, prezes GE Power. Podkreśla, że GE jest gotowe już przystąpić do realizacji. W gestii zamawiającego jest jednak wyznaczenie terminu rozpoczęcia prac, czyli tzw. NTP (ang. notice to proceed). – Mamy przekonanie, że uda się to jeszcze przed grudniową aukcją – twierdzi Żygowski.

W grudniu ostrołęcki projekt ma startować po wsparcie w ramach tzw. rynku mocy, czyli mechanizmu wsparcia dla wytwórców energii. Przychody z tego tytułu mają stanowić istotny element modelu finansowego, nad którym pracują spółki. Część ekspertów uważa, że Ostrołęka C ma nikłe szanse na kontrakt. Porażka w aukcji będzie zaś miała negatywny wpływ na rentowność bloku.

Dlatego mniej ryzykowne dla inwestorów byłoby wydanie polecenia do startu prac już po ewentualnym rozstrzygnięciu aukcji. – Projekt umowy stanowiący załącznik do specyfikacji zamówienia nie zawiera warunków związanych z aukcją – tłumaczy prezes GE, pytany o potencjalne warunki przy umowie z wykonawcą.

Przedstawiciel firmy związanej z rynkiem energetycznym zauważa jednak, że moment na podpisanie samej umowy z generalnym wykonawcą jest odpowiedni. – Jeśli Enea i Energa podpiszą kontrakt do końca lipca, to, bazując na praktyce, mają jeszcze siedem miesięcy na wydanie decyzji NTP. Idąc do aukcji z podpisaną umową, będą zaś miały zabezpieczone koszty budowy i pewność, że cena kontraktu nie pójdzie w górę – tłumaczy nasz rozmówca, prosząc o anonimowość. Sugeruje jednak podpisanie umowy niewiążącej w razie przegranej aukcji.