Atmosfera w Tauronie gęstniała już od dłuższego czasu. Nasilające się protesty związkowców i związane z tym naciski polityczne na zarząd skończyły się dymisją prezesa katowickiej spółki Pawła Strączyńskiego. Tauron z potężnym zadłużeniem, flotą starych elektrowni węglowych i nierentownymi kopalniami stoi obecnie na krawędzi, a utrzymuje się na niej dzięki kroplówce od państwa w postaci opłat z rynku mocy.
Niespodziewana decyzja
Rezygnacja Strączyńskiego z funkcji prezesa, która stanie się skuteczna z dniem 21 lipca, zaskoczyła rynek. Stało się to zaledwie trzy miesiące po objęciu stanowiska. Aby przejść do Tauronu, musiał zrezygnować z zasiadania w zarządzie Polskiej Grupy Energetycznej. Jego misją było przeprowadzenie procesu wydzielenia aktywów węglowych – elektrowni i kopalń węgla – jak najszybciej i z jak największą korzyścią dla Tauronu.
– Negatywne zaskoczenie – tak dymisję prezesa Tauronu komentuje Krystian Brymora, analityk DM BDM. – Był prezesem przez zaledwie trzy miesiące, a po doświadczeniu w PGE rynek finansowy darzył go dużym zaufaniem. W majowym wywiadzie zapowiadał rezygnację z inwestycji w nieperspektywiczne obszary, 1 mld zł oszczędności na kosztach operacyjnych do 2022 r. czy redukcję zadłużenia. Prezes był zdecydowanym zwolennikiem wydzielenia aktywów węglowych do osobnego podmiotu – podkreśla Brymora.
Szef katowickiej grupy zmagał się jednak z buntem związków zawodowych przeciwko planowanej reformie energetyki. W ostatnim czasie związkowcy naciskali na zmiany personalne w zarządzie, narzekając na brak dialogu i sprzeciwiali się zmianom we władzach spółek zależnych Tauronu. – Współpraca z prezesem od początku układała się, delikatnie mówiąc, nie najlepiej. Jego metody prowadzenia dialogu społecznego pozostawiały wiele do życzenia. Ze związkami zawodowymi spotkał się dopiero po miesiącu od objęcia stanowiska, podczas gdy było wiele palących spraw, takich jak reforma energetyki – wyjaśnia Piotr Serafin, przewodniczący komitetu protestacyjno-strajkowego w Tauronie. Przyznaje też, że rada społeczna grupy wystosowała do rady nadzorczej Tauronu wniosek o odwołanie prezesa Strączyńskiego. – Decyzje prezesa dotyczące np. odwołania prezesów spółek zależnych budziły poważne kontrowersje i wątpliwości co do ich zasadności. Relacje z prezesem stanowiły zarzewie potężnego konfliktu w grupie – twierdzi Serafin.