Działania ministra energii, a później ministra klimatu nie pozwoliły na wyeliminowanie wszystkich utrudnień w funkcjonowaniu odnawialnych źródeł energii – oceniła Najwyższa Izba Kontroli. Wśród barier dla rozwoju OZE inspektorzy wymienili m.in. zablokowanie rozwoju farm wiatrowych na lądzie, ograniczenia infrastrukturalne w przypadku fotowoltaiki, skomplikowany i kosztowny proces inwestycji w małe elektrownie wodne czy brak specjalnych instrumentów wsparcia dla geotermii.
Zastopowane wiatraki
Raport NIK pokazuje, że w ostatnich latach minister odpowiedzialny za sektor energii nie miał możliwości pozyskiwania pełnych informacji o utrudnieniach w rozwoju OZE. – Głównie dlatego, że brakowało cyklicznego i spójnego systemu monitorowania podsektora wytwarzania energii elektrycznej z OZE. Nie prowadzono kompleksowych analiz, które pozwoliłyby na identyfikację barier rozwoju OZE. Wiedzę o problemach w funkcjonowaniu OZE minister czerpał z działań doraźnych, np. opiniowania projektów ustaw – podkreśla Marian Banaś, prezes NIK.
W efekcie minister nie ocenił na przykład skutków zmian wprowadzonych ustawą z 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, które zahamowały rozwój nowych projektów w tym obszarze. NIK zwraca uwagę, że brakowało analizy wpływu wprowadzonej tą ustawą tzw. zasady 10H na ograniczenie inwestycji w elektrownie wiatrowe. Aktualnie trwają prace w rządzie nad złagodzeniem tej zasady, ale wciąż nie wiadomo, czy uda się wprowadzić je w życie. Zwłaszcza po tym jak koalicję rządową opuściło Porozumienie Jarosława Gowina, które było zwolennikiem wprowadzenia zmian.
Zdaniem NIK prace nad złagodzeniem przepisów powinny się rozpocząć dużo wcześniej. – Te zaniechania miały miejsce mimo informacji wskazujących na zahamowanie po 2016 r. inwestycji w energetyce wiatrowej na lądzie – stwierdzili inspektorzy.