Moskwa kojarzona jest ze środowiskiem politycznym zbliżonym do wicepremiera Jacka Sasina. Na stanowisku ministra zastąpi Michała Kurtykę.

Zdaniem ekspertów w zakresie polityki energetycznej nowa minister powinna utrzymać kurs na rozwój atomu i odejście od węgla. Jednak polityka dotycząca prosumentów może być mniej otwarta niż dotąd. Ale Moskwa w pierwszej kolejności będzie musiała się zmierzyć się z rosnącymi cenami energii i projektem rekompensat za ich wzrost dla najuboższych.

Michał Kurtyka na specjalnej konferencji podsumowującej swoje urzędowanie wymienił szereg – jego zdaniem – sukcesów, wśród których największym ma być przyjęcie w lutym tego roku Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., a także Polskiego Programu Energetyki Jądrowej. Ma on doprowadzić do budowy maksymalnie sześciu reaktorów o mocy od 6 do 9 GW. Kurtyka wskazał, że w tym roku ma zostać podjęta decyzja lokalizacyjna, a w roku następnym wybór technologii, finansowania i partnera strategicznego dla tego projektu. Wspomniał też o umowach sektorowych branży dla morskiej energetyki wiatrowej oraz wodoru. Spośród realnych narzędzi na drodze odchodzenia od węgla wspomniał o programie „Mój prąd", który pozwolił na dynamiczny rozwój fotowoltaiki. – Kiedy startowaliśmy, w kraju było 4 tys. prosumentów, obecnie jest ich 700 tys. Moc zainstalowana w fotowoltaice wynosi obecnie 5,6 GW – powiedział. Wskazał także na program termomodernizacji, a więc program „Czyste powietrze". – Wpłynęło już 335 tys. wniosków o dotację na łączną kwotę 5,7 mld zł. To efekt ułatwień dla tego programu, które wprowadziliśmy w ostatnich miesiącach – wyliczał Kurtyka. Nie odpowiedział wprost na pytanie, co stało za jego rezygnacją z funkcji ministra. O jego odejściu mówiło się nieoficjalnie od kilku miesięcy. W ostatnich tygodniach jako powód wskazywano fiasko negocjacji z Czechami ws. sporu o Turów. BS