W grupie kapitałowej Azoty na dobre ruszyła kadrowa karuzela. Rezygnację ze stanowiska prezesa zależnych Zakładów Azotowych Puławy złożył Marcin Kowalczyk. Wcześniej Wojciech Krysztofik zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego rady nadzorczej spółki matki. Żaden nie podał przyczyn decyzji. Kowalczyk jest również jednym z siedmiu członków zarządu Azotów, firmy, do której należy prawie 96 proc. ZA Puławy. Pełni tam funkcję wiceprezesa odpowiedzialnego m.in. za zarządzanie sprzedażą, standardami obsługi klienta i portfelem produktów w dziale nawozów. Długo na tym stanowisku prawdopodobnie się nie utrzyma.
Na 14 lutego zwołano nadzwyczajne walne zgromadzanie Azotów. W porządku obrad są zmiany w radzie nadzorczej. Już wiadomo, że będą gruntowne, gdyż minister aktywów państwowych zaproponował do tego gremium pięciu nowych kandydatów. Wśród nich jest m.in. Hubert Kamola, któremu planuje się jednocześnie powierzyć funkcję przewodniczącego. Ponadto w radzie zasiądą: Mirosław Sobczyk, Piotr Marciniak, Artur Rzempała i Artur Kucharski. Dziś rada liczy osiem osób, ale trzy są przedstawicielami załogi.
W kolejnym kroku – wzorem innych giełdowych spółek z udziałem Skarbu Państwa – należy spodziewać się szybkich i dużych zmian w zarządzie. Dziś na czele koncernu stoi Tomasz Hinc, który nie ma szans na utrzymanie tego stanowiska, gdyż jest wiązany z poprzednią ekipą rządzącą. Od 2002 r. należy do PiS, a w latach 2018–2020 był wojewodą zachodniopomorskim powołanym przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Kondycja Azotów jest zła. Koncern musi radzić sobie z ogromnym zadłużeniem i słabym popytem. Z właśnie opublikowanych danych operacyjnych wynika, że w styczniu mocno spadła produkcja. Koncern wytworzył w tym czasie o 27,4 proc. mniej nawozów azotowych niż rok temu, o 26,2 proc. wieloskładnikowych i 7,4 proc. specjalistycznych. Ponadto o prawie połowę zniżkowała produkcja mocznika.