Ogłoszenie wezwania na 100 proc. akcji Synthosu przez głównego właściciela chemicznej spółki – Michała Sołowowa (poprzez zależny fundusz FTF Galleon) nie było dla rynku dużym zaskoczeniem. Spekulowano o tym od czasu, kiedy biznesmen stopniowo wycofywał z giełdy kolejne swoje spółki. Analitycy mają jednak problem z jednoznaczną oceną, czy cena w wezwaniu, wynosząca 4,78 zł, jest atrakcyjna. I to pomimo że w swoich rekomendacjach jeszcze niżej wyceniali walory producenta kauczuku.
Niskie wyceny
W ostatnich miesiącach analitycy bez entuzjazmu wypowiadali się na temat perspektyw rozwojowych Synthosu. DM BOŚ zalecał sprzedaż akcji z ceną docelową 4,2 zł. Podobne zalecenie wydał Trigon DM, wyceniając walory spółki na 4,35 zł. Erste Bank zalecał „redukuj" z ceną 4,27. Tak samo jak DM BDM, ale w tym przypadku cena docelowa po korekcie o wypłacaną dywidendę sięgała 4,5 zł.
– W raporcie wskazywaliśmy na niepowtarzalne dobre wyniki I kwartału, na które wpłynęły zdarzenia jednorazowe oraz oczekiwany wzrost nakładów inwestycyjnych. Z obecnej perspektywy widzimy, że inwestycje te rozpędzają się wolniej, a miały one istotny wpływ na nasze przyszłe projekcje. Z tej perspektywy uważamy zaproponowaną cenę w wezwaniu za korzystną – komentuje Krystian Brymora, analityk DM BDM.
– Cena zaproponowana w wezwaniu jest według nas godziwa, niewiele odbiega od ceny docelowej w naszej ostatniej rekomendacji – podkreśla także Michał Kozak, analityk Trigon DM. – Sceptycznie natomiast podchodzimy do zapowiedzi, że Synthos przestałby całkowicie wypłacać dywidendę. Średnie wyceny analityków nie zakładały takiego scenariusza, a taki ruch oznaczałby znaczące tąpnięcie notowań spółki, gdyby nie informacja o planowanym wezwaniu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że z powodu zapowiadanych sporych inwestycji, presja na dywidendę z pewnością by się pojawiła – twierdzi Kozak.
Analitycy zwracają też uwagę, że spółka bardzo skąpo komunikowała się z rynkiem.