Wśród szans dla polskiego przemysłu chemicznego związanych z realizacją Zielonego Ładu firmy wskazują przede wszystkim zwiększenie dostępności środków na proekologiczne inwestycje i na innowacje. Jest to też dla nich motywacja do rozwoju nowych produktów i usług. Natomiast wśród zagrożeń wyliczają w pierwszej kolejności zwiększenie liczby regulacji prawnych i nowych obostrzeń, a także dodatkowe koszty związane z dostosowaniem się do nowych przepisów. Część firm obawia się, że będzie zmuszona do całkowitej zmiany strategii działalności.
Podpatrywać konkurencję
– Spółki chemiczne dysponują narzędziami do zielonej transformacji i myślę, że większość firm tę lekcję odrobiło – podkreślił Wojciech Kozłowski, p.o. dyrektora Biura Rozwoju PKN Orlen. Wśród inicjatyw podejmowanych przez firmy wymienił maksymalizację efektywności produkcji, nowe technologie produkcji, transformację energetyczną przedsiębiorstw i zrównoważoną gospodarkę zasobami. – Zmiany zdołają przeprowadzić te firmy, które będą miały dostęp do finansowania i zasobów ludzkich. Nie wszystkie jednak tymi zasobami dysponują, dlatego zielona transformacja doprowadzi do dalszej konsolidacji branży chemicznej – zaznaczył Kozłowski. Dodał, że kluczowy dla branży będzie też dostęp do własnych źródeł energii, co już dziś staje się elementem przewagi konkurencyjnej poszczególnych przedsiębiorstw. Według niego istotnym surowcem energetycznym przejściowo będzie gaz – na najbliższe 10–20 lat, natomiast docelowo odnawialne źródła energii. Pojawi się ponadto czwarty surowiec petrochemiczny obok nafty, gazu i węgla – wodór.
O ile wiele firm już poprawiło efektywność procesów produkcyjnych, o tyle kolejnym krokiem powinny być projekty oparte na technologiach i rozwiązaniach, które nie mają jeszcze rozwiązań komercyjnych. – Firmy z branży powinny bacznie obserwować, co robi konkurencja, zwłaszcza w Europie Zachodniej, i do tego dostosowywać swój profil inwestycyjny. Dziś branża zna już technologie, które zyskują opłacalność dopiero, gdy cena CO2 przekroczy 50 euro za tonę. Jeśli firma dysponuje taką technologią, to w którymś momencie będzie mogła z niej skorzystać – skwitował Kozłowski.
UE, dokonując zielonej transformacji, chce się lokować w awangardzie gospodarek światowych, licząc na uzyskanie istotnej przewagi konkurencyjnej uwzględniającej zmieniające się wybory konsumentów. Na razie jednak tak się nie dzieje. Zwróciła na to uwagę Olga Dzilińska-Pietrzak, pełnomocnik zarządu Grupy Azoty ds. dyrektywy MiFID II. Zauważyła, że polityka UE wpływa na razie negatywnie na konkurencyjność międzynarodową przedsiębiorstw produkcyjnych w państwach członkowskich, bo brak istotnych zmian w zachowaniach konsumentów. Rosnące koszty polityki klimatycznej wpływają na wzrost cen produktów wytwarzanych w UE, co czyni je droższymi i mniej konkurencyjnymi w stosunku do importowanych z krajów o niższych standardach w zakresie ochrony klimatu. Dlatego istotnym wyzwaniem polityki klimatycznej jest zmiana perspektywy w kierunku zwiększenia wpływu na kształtowanie modeli konsumpcji i wyrównania obciążeń nakładanych na produkty sprzedawane w UE bez względu na kraj ich pochodzenia.
Technologiczna ucieczka do przodu
Eksperci wskazują też, że korzenie technologiczne polskiej chemii to przełom XIX i XX w. – W Polsce wciąż bronimy tych aktywów fizycznych – instalacji, rur – które przynoszą koszty, a nie dochody. W ten sposób zagonimy się w ślepą uliczkę. Musimy budować szansę dla polskiej gospodarki, nie odwołując się do przeszłości, ale podejmując strategiczne decyzje. Polską chemię wcześniej czy później i tak czeka przebudowa i rentowne inwestycje – zaznaczył Jan Staniłko, dyrektor Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju. Dodał, że dziś branża jest mocno obciążona opłatami za stosowanie starych technologii. – Paradoksalnie to, co polityka klimatyczna UE narzuca Polsce, to nie miks paliwowy, ale wysiłek technologiczny. Dlatego myślę, że czeka nas technologiczna ucieczka do przodu. Analizy pokazują, że największe zwroty w chemii występują tam, gdzie są specjalistyczne produkty, np. stosowane w elektronice czy medycynie. Chemię również czeka przejście do produktów, które są rentowne. Do tego powinny być dobudowane ramy regulacyjne, by przemysł nie uciekał z Europy – podkreślił.
Obniżyć emisje
Żeby zobaczyć, jak polskie firmy radzą sobie z emisjami CO2, przyjrzeliśmy się grupie Ciech. Produkcja sody i soli jest działalnością energochłonną, dlatego ciągłe doskonalenie efektywności ich wytwarzania oraz zmniejszanie kosztów uprawnień do emisji dwutlenku węgla to kluczowe elementy determinujące konkurencyjność w tym biznesie. Zwłaszcza że Ciech walczy o rynek także z firmami spoza UE, które nie są obciążone kosztami polityki klimatycznej. – W horyzoncie kilku najbliższych lat chcemy przede wszystkim zwiększać w naszych elektrociepłowniach udział paliwa innego niż węgiel, którego spalanie wydziela najwięcej gazów cieplarnianych – wyjaśnia Mirosław Skowron, członek zarządu Ciechu.