Dwa tytułowe ciosy to wtorkowe wystąpienie szefa Fedu w amerykańskim Senacie oraz czwartkowe doniesienia o kłopotach z płynnością Silicon Valley Bank. Jerome Powell powiedział, że możliwie jest zwiększenie tempa podwyżek stóp, a ich poziom docelowy może być wyższy, niż wcześniej zakładano. Z kolei kalifornijski bank zaczął wyprzedawać ze stratą swoje aktywa, by móc wywiązywać się z bieżących zobowiązań finansowych. Perspektywy dalszych podwyżek stóp i problemy dużych banków (w tygodniu pojawiły się też informacje o tym, że Credit Suisse przekłada termin publikacji swoich wyników, bowiem SEC zgłosił wątpliwości) to bardzo niepokojąca mieszanka. W komentarzach analityków pojawiły się nawet porównania z 2008 r. i upadkiem Lehman Brothers. Trudno się dziwić, że wyobraźnia przenosi niektórych 15 lat wstecz, niemniej jednak na ten moment chyba więcej w tym emocji niż chłodnej oceny. Rynki rządzą się jednak emocjami, a że miały one negatywny wydźwięk, to akcjom mocno się dostało.

WIG20 w poniedziałek przebijał w górę średnią z 50 sesji na poziomie 1860 pkt, by w piątkowe popołudnie znaleźć się prawie 70 pkt niżej. Wygląda na to, że wspomniana średnia zadziałała jak opór i mamy powrót indeksu do trwającej od stycznia tendencji spadkowej. Potwierdzeniem tego scenariusza będzie przebicie lokalnego minimum 1786 pkt. Przy takim rozwoju sytuacji należy się liczyć z ryzykiem zejścia do średniej z 200 sesji w rejonie1700–1690 pkt. Niestety, WIG20 jest najbardziej podatny na zagraniczne nastroje, bowiem to właśnie zagraniczny kapitał ma w nim największą ekspozycję. W tym kontekście nie dziwi fakt, że nie pozostał obojętny na to, że we wtorek S&P 500 wrócił poniżej 4000 pkt i średniej z 50 sesji, a w czwartek zszedł poniżej średniej 200-sesyjnej. Sytuacja jest o tyle niekorzystna, że amerykański indeks zdołał tylko na chwilę wrócić do wzrostowego kanału, co w kontekście czwartkowych wydarzeń zadaje się być fałszywym sygnałem. Jeśli nie wróci nad średnie, to wzrośnie ryzyko zejścia do 3750 pkt, a wtedy znów mamy obawy, że Wall Street wraca na ścieżkę bessy.

Pocieszające wciąż jest to, że mniejsze spółki z GPW pozostają relatywnie silniejsze od największych. Indeksy mWIG40 i sWIG80 wyznaczyły w minionym tygodniu nowe szczyty trwających trendów. Pierwszy na poziomie 4657 pkt, a drugi 20 208 pkt. Co więcej, mimo mieszanych nastrojów podczas dwóch sesji ponad 20 spółek wyznaczyło co najmniej roczne maksimum notowań i większość z nich to właśnie podmioty o mniejszej kapitalizacji. W piątek i mWIG i sWIG notowały spadki, ale trzeba uczciwie przyznać, że miały z czego spadać. O ile więc sytuacja WIG20 zdaje się pogarszać i zależeć w dużej mierze od zachowania Wall Street, to na szerokim rynku cały czas obowiązuje hossa. I jest w czym wybierać, bo wśród spółek wyznaczających nowe szczyty są przedstawiciele różnych sektorów, m.in. gier, dystrybucji części samochodowych i sprzętu IT, budownictwa, usług personalnych i transportu.