Zostały jeszcze trzy sesje października i rozpocznie się przedostatni miesiąc roku. Teoretycznie zaczyna się całkiem korzystny okres dla posiadaczy akcji. Inwestorzy lubią bowiem grać w końcówce roku pod efekty sezonowe, czyli rajd św. Mikołaja, strojenie okienek i efekt stycznia. Wyprzedany segment „misiów" i relatywnie niska płynność tych spółek mogą zachęcać do podbijania wycen, choć z drugiej strony kłótnia z dominującym trendem rzadko należy do dobrych decyzji. Zwłaszcza że pod względem ryzyk zagranicznych przeżywamy ostatnio istną kumulację. Pisałem w czwartkowym „Parkiecie" o czterech konfliktach, które spędzają sen z i tak już niewyspanych powiek inwestorów: USA vs Chiny, Trump vs Powell, Włochy vs Komisja Europejska, spór o przebieg brexitu. Do tego dochodzą jeszcze niepokojące dane z polskiej gospodarki sugerujące, że minęliśmy już szczyt cyklu koniunkturalnego.
Wypadkową niekorzystnych czynników fundamentalnych jest oczywiście opłakany układ kresek. Indeksy mWIG40 i sWIG80 pogłębiły w minionym tygodniu dołki bessy i oprócz niskich wycen nic nie sugeruje, by miało tutaj dojść do przesilenia. Z kolei WIG i WIG20 są o włos od przekroczenia granicy bessy (20 proc.). Ten drugi wykonał ostatnio fałszywy ruch do linii szyi formacji głowy z ramionami i następnie spadł do najniższego poziomu od początku lipca. To oznacza, że blue chips są blisko pogłębienia tegorocznego minimum. Podaż rządzi zresztą nie tylko u nas. Na Wall Street korekta podchodziła w porywach pod 10 proc., we Frankfurcie też jest rzut beretem do granicy bessy, a w Szanghaju ta ostatnia rozkręciła się na dobre. Chciałoby się powiedzieć, że jest tak źle, że gorzej być nie może. To niestety nieprawda, ale jakieś korekcyjne odbicie byłoby wskazane. Czy jest na to szansa?
Zbliża się przełom miesięcy, więc standardowo podpowiedzi szukam w statystykach historycznych dla WIG. Sprawdziłem z ciekawości, jak wypada w ogóle czwarty kwartał. Faktycznie byki mają tutaj przewagę – na 27 lat w 17 ostatnie trzy miesiące roku przynosiły wzrost indeksu szerokiego rynku. Średnia zmiana w tym okresie to 6,5 proc., a nie licząc wartości skrajnych (+97,4 proc. w 1993 r. i -27,1 proc. w 2008 r.), wynosi 4,3 proc. To może napawać lekkim optymizmem, choć zaczęliśmy ten kwartał bardzo słabo. Może listopad poprawi humory? Statystycznie w jedenastym miesiącu roku WIG spada średnio o 0,1 proc. Gdy pominie się wartości skrajne, to statystyka zbliża się do 0. Wygląda więc na to, że szału w przyszłym miesiącu nie ma się co spodziewać. Zwłaszcza że i pod względem trafności siły są dość wyrównane. W 12 latach WIG spadał, a w 14 rósł. Średnia wzrostowych miesięcy to 2,7 proc., a średnia spadkowych to -4,7 proc. Pocieszeniem może być to, że w ostatnich czterech latach listopad był spadkowy. To najdłuższa seria w historii. Może czas na zmianę?