Szymon Jungiewicz, PMR Market Experts: Rynek budowlany mocno wyhamuje

W ujęciu realnym spodziewamy się spadku produkcji budowlano-montażowej o kilka procent w tym roku i nawet o 15–20 proc. w przyszłym – prognozuje Szymon Jungiewicz, szef zespołu analiz rynku budowlanego w PMR Market Experts.

Publikacja: 26.08.2022 19:42

Gościem Adama Roguskiego był Szymon Jungiewicz, szef zespołu analiz rynku budowlanego w PMR Market E

Gościem Adama Roguskiego był Szymon Jungiewicz, szef zespołu analiz rynku budowlanego w PMR Market Experts.

Foto: tv.rp.pl

W lipcu produkcja budowlano-montażowa wzrosła o ponad 4 proc. rok do roku, ale ekonomiści spodziewali się ponad 6 proc. Ceny produkcji były wyższe o ponad 13 proc. rok do roku, ale dynamika miesiąc do miesiąca wyraźnie wyhamowała. Czy szklanka jest do połowy pełna, czy do połowy pusta? Co będzie dalej, mając na uwadze nadchodzące spowolnienie i ciężką zimę?

Dane na papierze wyglądają jeszcze całkiem przyzwoicie, budownictwo wciąż utrzymuje dodatnią dynamikę, ale to taka branża, gdzie zjawiska obserwowane teraz na statystyki przekładają się z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Już od maja, czerwca mamy potęgowanie niekorzystnych czynników wywołanych wojną w Ukrainie: to wyjątkowo wysokie ceny surowców, materiałów budowlanych, teraz mamy załamanie w mieszkaniówce.

Budownictwo zachowuje się całkiem dobrze dużą siłą rozpędu, ale te negatywne symptomy pozwalają przewidywać, że II półrocze będzie już wyraźnie słabsze. Będzie mniej rozpoczynanych budów, jest większe ryzyko inwestycyjne na rynku komercyjnym, inżynieryjnym, dalej nie jest rozwiązana kwestia waloryzacji kontraktów infrastrukturalnych. To sprawia, że rynek wyraźnie wyhamowuje.

Przeprowadziliśmy takie doroczne badanie koniunktury wśród dużych i małych firm budowlanych i wyniki są najgorsze od dekady. Koniunktura jest oceniana równie źle jak w 2012 r., kiedy rynek budowlany pogrążony był w kryzysie. To wszystko pozwala sądzić, że budownictwo przygotowuje się na nadejście cięższych czasów. Rok 2023 będzie już wyraźnie słabszy, jeśli chodzi o poziom produkcji budowlano-montażowej.

Po siedmiu miesiącach mamy wzrost prawie o 11 proc. rok do roku. Jakiego wyniku oczekujecie w całym 2022 r.?

W I półroczu mieliśmy do czynienia jeszcze z bardzo silnym rynkiem i została wypracowana „górka”. Spodziewamy się wyraźnie słabszej II połowy. W wariancie bazowym prognozy uznajemy, że rynek budowlany urośnie nominalnie mniej więcej o 6 proc., a realnie będzie to oznaczało około 5–6-proc. spadek. Jednak biorąc pod uwagę te wszystkie informacje, które ostatnio do nas dopływają – np. o zawirowaniach na rynku surowców energetycznych, o spodziewanych podwyżkach cen nośników energii jesienią, wspomniane słabe dane o nowych inwestycjach mieszkaniowych – skłonni jesteśmy prognozować jednak wariant bardziej pesymistyczny. W nim spadki mogą być nieco głębsze, sięgające realnie 10 proc., a w 2023 r. najbardziej prawdopodobny przedział to 15–20 proc.

Mimo wszystko nie można mówić o załamaniu, bo ubiegły rok był wyjątkowy, choćby w mieszkaniówce był to szczyt boomu, rozpoczęto budowę 277 tys. lokali – to rekord. Właśnie te rozpoczęte w ubiegłym roku budowy sprawiają, że wciąż w I połowie tego roku nie widzimy silnego spadku, ale zdecydowanie spadająca liczba nowych inwestycji przełoży się na sytuację firm budowlanych w przyszłym roku.

Trzeba jeszcze wspomnieć o kwestii kluczowej dla branży budowlanej, czyli funduszach unijnych. Zanim zaczną być realizowane inwestycje z nowego budżetu unijnego, to minie jeszcze przynajmniej około roku. Panaceum na ten okres przejściowy miał być Fundusz Odbudowy, ale wciąż Polska nie spełnia kamieni milowych i tych pieniędzy po prostu nie ma. To też jest bardzo poważny czynnik, który budzi obawy i każe pesymistycznie patrzeć na przyszły rok, kiedy środki z KPO powinny już pracować.

A czy paradoksalnie nie jest tak, że ten kurczący się rynek to trochę dobra informacja? Mniejsza aktywność to mniejszy popyt na materiały, pracowników, co stwarza pole do spadku cen.

Można powiedzieć, że stygnięcie rynku to trochę taki powrót do normalności po fazie rozgrzania, kiedy mieliśmy do czynienia wręcz z niedoborami materiałów budowlanych, nieprzewidywalnością cen. Jeżeli ta sytuacja się uspokoi i popyt nieco zmaleje, to jest to oczywiście pozytywna informacja. Trudno jednak się spodziewać, by ten słabszy popyt spowodował spadek cen materiałów budowlanych – niestety mamy do czynienia z rekordami, jeśli chodzi o cenę energii, a branża materiałów budowlanych, choćby branża cementowa, jest bardzo energochłonna. Pytanie, czy dojdzie do jakiegoś zatrzymania wzrostu kosztów energii np. przez działania państwa.

Jeśli spojrzymy na portfele zamówień największych firm budowlanych z GPW, to one są dość pokaźne i stanowi to bufor pozwalający przetrwać najtrudniejsze czasy. A co z mniejszymi firmami – przecież generalni wykonawcy zależą od nich.

Z naszego badania koniunktury wynika, że mniejsze firmy mimo wszystko są elastyczniejsze, realizują kontrakty na mniejszą skalę, są w stanie szybciej dopasować się do zmieniających się warunków rynkowych. Ocena koniunktury wśród tych mniejszych firm nie jest aż tak negatywna jak wśród tych dużych. Myślę, że duże firmy kładą nacisk na współpracę ze sprawdzonymi podwykonawcami, którzy pozwalają bezpiecznie planować harmonogramy i finansowanie inwestycji, które są rozpisane na wiele lat i które muszą być dokończone mimo trudnego otoczenia.

Budownictwo
Waldemar Wasiluk, wiceprezes Victoria Dom: Publiczna oferta obligacji w styczniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku