Zarząd MFO, największego w Polsce producenta zimnogiętych profili stalowych, wykorzystywanych m.in. w branży budowlanej i materiałów budowlanych, przyznaje, że na wyniki firmy osiągnięte w II kwartale ogromny wpływ miała agresja Rosji na Ukrainę. Spowodowała m.in. zerwanie łańcuchów dostaw surowców, w tym stali. To następstwo zniszczenia ukraińskich hut i nałożenia embargo na stal z Rosji i Białorusi. W efekcie gwałtownie rosły ceny stali. Mocno zwyżkował też popyt, co pomogło realizować stosunkowo wysokie marże.
– Jak się jednak okazuje, były to w dużej mierze zakupy o charakterze zabezpieczająco-spekulacyjnym, a nie wynikającym wprost z bieżącego zapotrzebowania odbiorców i realnego popytu rynkowego. Przez kolejne kwartały będziemy prawdopodobnie obserwować proces powolnego konsumowania stanów magazynowych przez wszystkie podmioty i związany z tym spadek nowych zamówień – uważa Jakub Czerwiński, członek zarządu MFO.
Niekorzystne makro
Duże znaczenie dla spółki ma też ogólny stan europejskiej gospodarki i niepokojące zjawiska związane z rekordową inflacją i skokowymi wzrostami stóp procentowych. W konsekwencji ubożeje społeczeństwo, rosną problemy ze spięciem domowego budżetu i ludzie mniej realizują i planują remontów oraz nowych inwestycji budowlanych. – Z drugiej strony ciężko liczyć na zrównoważenie negatywnego trendu w inwestycjach indywidualnych przez inwestycje infrastrukturalne, bo coraz bardziej opóźnia się termin uruchomienia nowych programów dotacyjnych i zasilenia gospodarki unijnymi środkami z KPO (Krajowy Plan Odbudowy – red.). Dodatkowo opóźnia się moment zakończenia wojny w Ukrainie i ruszenie z wielkim programem odbudowy, który miałby napędzić polską gospodarkę, a patrząc z naszej perspektywy, popyt na materiały budowlane – twierdzi Czerwiński.
Nowa inwestycja
W tym roku mocno wzrosły ceny surowców i paliw, co przełożyło się na kilkudziesięcioprocentowy wzrost niemal wszystkich rodzajów kosztów. Co więcej, rosnące stopy procentowe podrażają obsługę kredytów i leasingów, a wysoka inflacja zwiększa presję na podwyżki płac. – W normalnych warunkach zwyżki tych kosztów powinny być automatycznie przekładane na rynek poprzez podnoszenie cen wyrobów. Jednak pełne przełożenie wzrostu kosztów na odbiorców w krótkim czasie może być trudne i może dojść do częściowego konsumowania marży – mówi Czerwiński.