Jesienią zaproponujemy akcjonariuszom połączenie z dużą firmą budowlaną

Z Maciejem Radziwiłłem, prezesem Trakcji Polskiej, rozmawiają Piotr Dziubak i Tomasz Furman

Publikacja: 04.05.2009 01:01

Maciej Radziwiłł, prezes Trakcji Polskiej

Maciej Radziwiłł, prezes Trakcji Polskiej

Foto: PARKIET

[b]Niedawno PKP Polskie Linie Kolejowe zapowiedziały okrojenie o 30 proc. inwestycji współfinansowanych przez Unię Europejską. Czy na rynku prac budowlanych związanych z koleją zaczyna brakować pieniędzy?[/b]

To nie jest do końca tak, że brakuje pieniędzy. Na pewno nowy zarząd PKP PLK chce uporządkować inwestycje związane z modernizacją kolei. Do niedawna dochodziło do takich absurdów, że na części linii pociąg miałby się poruszać z prędkością maksymalną 200 km/h, a na pewnym odcinku 160 km/h. Pociąg nie rozpędza się tak jak rower czy samochód, więc takie zróżnicowanie warunków jazdy nie miało żadnego sensu. Myślę, że nowy zarząd uporządkuje wiele rzeczy. Ale w związku z tym mogą nastąpić pewne opóźnienia. Plan inwestycji bardzo się nie zmieni. Być może nastąpią pewne przesunięcia, ale plany są realizowane i pieniądze na to są.

[b]Jaki będzie ten rok?[/b]

Sądzę, że ten rok będzie trochę gorszy od poprzedniego. To wynika z przesunięcia i odwołania kilku dużych kontraktów. W szczególności myślę tutaj o przetargach na modernizację odcinków w okolicach Działdowa i Tczewa na linii kolejowej Warszawa–Gdynia. Poprzedni prezes PKP PLK planował na ten rok łączne inwestycje za około 3,6 mld zł. W wykonaniu prac może być niewielki regres.

[b]Zbigniew Szafrański, prezes PKP PLK, przyznał w rozmowie z „Parkietem”, że spółka nie ma już możliwości zaciągania nowych kredytów, a z planów inwestycyjnych wypadnie co najmniej pięć projektów, które zostały umieszczone na priorytetowej liście Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Czy te problemy nie spowodują pogorszenia sytuacji firm modernizujących linie kolejowe?[/b]

Projektów, które będą realizowane w przyszłości, jest tak dużo, że jestem spokojny o sytuację branży. Uważam, że rynek jeszcze znacznie urośnie. Największe cięcia dotyczą inwestycji realizowanych ze środków własnych PKP PLK. To są inwestycje zlecane z wolnej ręki spółkom z grupy PKP. To te firmy będą miały największy problem. Na razie my nie odczuwamy żadnych zawirowań, jeśli chodzi o płatności z PKP PLK. Biorę jednak pod uwagę, ewentualne problemy przede wszystkim w części dotyczącej płacenia podatku VAT, bo on jest uiszczany ze środków własnych PKP PLK, a nie unijnych.

[b]Jakie przetargi są dziś najważniejsze dla Trakcji?[/b]

Przede wszystkim liczymy na podpisanie umowy na modernizację linii kolejowej Warszawa–Gdynia na odcinku w rejonie Ciechanowa. W przetargu zaproponowaliśmy cenę 429 mln zł netto, która okazała się najniższą spośród zaoferowanych. Cena stanowi jedyne kryterium wyboru oferty, dlatego uważamy, że podpisanie umowy jest wysoce prawdopodobne. Liczymy też na wygranie przetargów dotyczących modernizacji linii kolejowych Warszawa Gdańska – Warszawa Praga oraz Warszawa Służewiec – Warszawa Okęcie.

[b]Czy Trakcja chce przejmować konkurentów?[/b]

Nie jest tajemnicą, że startujemy w przetargu na zakup 85 proc. akcji Przedsiębiorstwa Robót Komunikacyjnych w Krakowie (do badania spółki zostało dopuszczonych 10 firm, w tym m.in. Polimex-Mostostal, PBG i Budimex Dromex). Do 8 maja złożymy wiążącą ofertę. Jesteśmy firmą, która może mieć największe synergie z połączenia z PRK spośród wszystkich oferentów. Po pierwsze, z PRK Kraków jesteśmy związani operacyjnie, realizując razem różne kontrakty. Po drugie, istnieje możliwość stworzenia jednej bazy sprzętowej dla całej grupy. Utrzymywanie dwóch baz to duże koszty. Mając kilkaset jednostek sprzętu kolejowego, możemy go zgromadzić w jednym miejscu, uzyskując duże oszczędności. Stworzenie jednej bazy wiąże się z odblokowaniem terenu i zwolnieniem lub przesunięciem do innych zadań sporej grupy pracowników. Zakup PRK Kraków może kosztować kilkadziesiąt milionów złotych.

[b]Czy są planowane też inne transakcje?[/b]

Tak. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z jeszcze jedną firmą, ale nie mogę ujawnić jej nazwy.

[b]A co z farmami wiatrowymi? Trakcja już ponad rok temu mówiła o tego rodzaju inwestycjach. [/b]

Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pośpiech przy inwestycjach w farmy wiatrowe był złym doradcą, a my mu nie ulegliśmy. Wysoki kurs euro niewątpliwie nie sprzyjał szybkim decyzjom dotyczącym zakupu turbin. Dlatego zrezygnowaliśmy, razem z naszym głównym akcjonariuszem, hiszpańską grupą Comsa, z trzech projektów, które były atrakcyjne, ale wymagały podjęcia natychmiastowych decyzji. Rynek walutowy i kredytowy podnosi ryzyko takich decyzji, które ważyć będą przez wiele lat.

[b]Kiedy zatem chcecie rozpocząć inwestycje w farmy wiatrowe?[/b]

W tej sprawie kończymy negocjacje z Precordią, która ma duży portfel projektów wiatrowych w północnej Polsce. Razem chcemy realizować część inwestycji. Zainwestujemy ponad 30 milionów złotych. Za te pieniądze powstaną projekty farm wiatrowych o łącznej mocy około 300 MW. W projekcie, razem z Comsą, będziemy mieli 50-proc. udział.

[b]Ile dziś spółka ma gotówki?[/b]

Około 180 mln zł, z czego ponad 110 mln zł pochodzi z ubiegłorocznej emisji akcji. Prawie całość chcemy przeznaczyć na zakup firm z branży i farmy wiatrowe.

[b]Czy Trakcja szuka partnera, który wsparłby ją w rozwoju?[/b]

W tej chwili głównym celem jest wzmocnienie naszej pozycji na rynku infrastruktury szynowej i domknięcie projektu farm wiatrowych. Niezależnie od powodzenia tych planów, jesienią zaproponuję akcjonariuszom utworzenie większej grupy budowlanej. Chodzi o mariaż z podmiotem lub podmiotami, które zajmują się budownictwem m.in. w zakresie dróg, ochrony środowiska czy energetyki. W ten sposób będziemy mogli się stać firmą stojącą na wielu nogach, a nie tylko na jednej, kolejowej.

[b]Jakie firmy są brane pod uwagę?[/b]

Jeszcze nie prowadzimy konkretnych rozmów, dlatego nie chciałbym wymieniać żadnych nazw potencjalnych partnerów. Wierzę, że budowa większej grupy ma sens, ale zależeć będzie to od akcjonariuszy.

[b]Jaką wartość mają kontrakty realizowane przez Trakcję?[/b]

Jeżeli zsumujemy przychody z pierwszego kwartału z podpisanymi już kontraktami do wykonania, to zbliżamy się do 1 mld zł. Z tej kwoty ponad 760 mln zł przypaść powinno na 2009 r. Jeżeli podpiszemy szybko kontrakt na LCS Działdowo, to jest szansa, by przychody były w tym roku znacząco wyższe niż w 2008 roku i by przekroczyły 800 mln zł.

[b]Niektórzy analitycy prognozują, że wyniosą 900 mln zł...[/b]

Myślę, że 900 mln zł to trochę zbyt optymistyczne prognozy. Powiedziałbym, że raczej 850 mln zł jest jeszcze bardzo realne. Ważniejsze jest to, że marże na realizowanych kontraktach są satysfakcjonujące. Wierzę, że wynik netto za rok 2009 nie przyniesie nam wstydu (po czterech kwartałach 2008 r. wyniósł 55,7 mln zł -red). Realizacja akwizycji powinna także mieć pozytywny wpływ na poziom zysku netto bez konieczności nowej emisji. Dziękujemy za rozmowę.

Budownictwo
Portfel zleceń Budimeksu imponuje, ale potrzeba czasu na efekty
Budownictwo
Budimex po konferencji: celem wzrost przychodów w 2025 r.
Budownictwo
„Efekt Glapińskiego” na wykresach kursów wybranych firm. Co dalej?
Budownictwo
Obligacje Ghelamco z coraz niższą wyceną
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Budownictwo
Pekabex i mieszkaniówka
Budownictwo
Ghelamco pod presją, zwróć uwagę na ważne daty