Niewykluczone, że jeszcze w tym miesiącu Polnord poinformuje o przejęciu pierwszego projektu deweloperskiego z kategorii tzw. aktywów zagrożonych (distressed assets). Chodzi o nieruchomości, które ma szanse nabyć po atrakcyjnej cenie z uwagi na to, że ich obecni właściciele znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej i zmuszeni są do wycofania się z planowanych inwestycji.
– Mniej więcej cztery miesiące temu powołaliśmy zespół, którego zadaniem było monitorowanie rynku distressed assets. Efektem jego pracy jest licząca około 40 pozycji lista projektów, które mogą wzbogacić portfel Polnordu. Zostały one następnie uszeregowane wed-ług ich atrakcyjności (pod względem lokalizacji i ceny). Rozpoczęliśmy już negocjacje w sprawie zakupu kilku znajdujących się w czołówce tego „rankingu” – informuje Bartłomiej Kolubiński, wiceprezes giełdowego dewelopera.
Do rozmów Polnord zasiadł wzmocniony kwotą ponad 40 mln zł, uzyskaną pod koniec maja z emisji nowych akcji (1,5 mln walorów po 28 zł nabyły głównie instytucje finansowe). – Bardziej prawdopodobne jest, że wydamy tę sumę na kilka różnych projektów niż jeden większy – mówi Kolubiński.
[srodtytul]Zakupy głównie poza stolicą[/srodtytul]
Niektórzy analitycy sceptycznie podchodzą do powyższych planów Polnordu. Wskazują, że już teraz dysponuje on jednym z największych banków ziemi, a angażuje kolejne kwoty w zakup gruntów. Wiceprezes dewelopera wskazuje jednak, że planowane transakcje dotyczą głównie rynków, na których spółka nie jest jeszcze obecna. – Rozważamy wejście m.in. na rynek aglomeracji śląskiej oraz poznański. Prowadzimy też negocjacje w Trójmieście, które co prawda jest naszym rodzimym rynkiem, ale gdzie w przyszłym roku nie dysponowalibyśmy już żadnym nowym projektem – tłumaczy.