Chcemy przejmować dwie, trzy firmy rocznie

Pytania do... Henryka Siodmoka, prezesa Grupy Atlas

Publikacja: 27.10.2009 07:23

Chcemy przejmować dwie, trzy firmy rocznie

Foto: Archiwum

[b]Jak dziś ocenia Pan sytuację gospodarczą w Polsce?[/b]

Najgorsze jest już chyba za nami, jednak powrót do wzrostu gospodarczego sprzed stagnacji zabierze nieco czasu. Sądzę, że przyszły rok będzie podobny do obecnego, a na istotny wzrost możemy liczyć dopiero w 2011 lub 2012 roku.

[b]Jaka sytuacja panuje w branży materiałów budowlanych, w której działa Grupa Atlas?[/b]

Ten rok jest niewątpliwie trudniejszy niż ubiegły. Jak wiadomo, zmalał popyt na mieszkania i pojawiła się większa presja na obniżki cen materiałów budowlanych, zwłaszcza ze strony deweloperów. A jednak, jadąc przez kraj, jak okiem sięgnąć zobaczymy budujące się domy jednorodzinne, prace ociepleniowe, remonty, wykańczanie oddanych mieszkań. Budownictwo indywidualne nie zwalnia. Warto zauważyć, że w porównaniu z kryzysem w budownictwie w latach 2004–2005, mamy o wiele lepszą sytuację wyjściową. Jesteśmy w Unii Europejskiej, społeczeństwo jest zamożniejsze, płacimy – na razie – niższe podatki, jest mniejsze bezrobocie, znacznie wzrosło grono wykształconych fachowców, używających więcej specjalistycznych produktów, jakie wytwarza Atlas. Spowolnienie – owszem, ale w środowisku o wiele lepszym jakościowo.

[b]O ile w tym roku skurczy się rynek chemii budowlanej?[/b]

W ujęciu ilościowym będzie to pewnie około 15–20 proc. w zależności od asortymentu. W ujęciu wartościowym, głównie ze względu na rosnący udział w sprzedaży wyrobów wysokiej jakości, o około 5–10 proc.

[b]Jaki udział w polskim rynku ma Atlas?[/b]

Od kilkunastu lat Atlas jest liderem rynku z dużą przewagą nad konkurencją. O dokładnych danych trudno mówić, ponieważ brak wiarygodnych badań. Analizy dotyczą głównie znajomości marek i tutaj Atlas jest nie do pokonania. Rozpoznaje nas ponad 80 proc. Polaków.

[b]Ile Atlas przeznacza na inwestycje?[/b]

W tym roku będzie to około 60 mln zł. Kwota obejmuje zarówno nowe inwestycje, jak i wydatki na modernizację istniejących zakładów produkcyjnych. Dla przykładu – pod koniec września uruchomiliśmy nową gipsownię w Koninie, która produkuje tynki gipsowe nowej generacji.

[b]Czy po przejęciu na Białorusi należy spodziewać się kolejnych inwestycji zagranicznych?[/b]

Tajfun – największą spółkę białoruską działającą w tej samej branży, co my (40 mln dolarów obrotów w ubiegłym roku) – kupiliśmy zaledwie miesiąc temu, co nie znaczy, że zaspokoiliśmy apetyt w tym względzie. Rozmowy dotyczące przejęć prowadzimy jeszcze z pięcioma innymi firmami. W najbliższym czasie chcielibyśmy sfinalizować zakup przynajmniej dwóch z nich.

[b]Jakieś szczegóły?[/b]

Dziś mogę jedynie powiedzieć, że są to firmy z nowych krajów Unii Europejskiej. To rynki bardzo perspektywiczne, na żadnym z nich w naszej branży nie ma dominującego producenta, a sytuacja gospodarczo-polityczna w tych krajach jest stabilna.

[b]Nie lepiej byłoby wybudować nowy zakład od podstaw?[/b]

Nie. Po pierwsze – budowa nowej fabryki trwa co najmniej dwa lata. Po drugie – po jej uruchomieniu trzeba walczyć o udziały w rynku z lokalnymi konkurentami. Dużo lepszym sposobem jest kupowanie firm już istniejących, z mocną pozycją na rynku, w szczególności – produkujących wyroby wysokiej jakości.

[b]Ile możecie wydać na ten cel?[/b]

Na rynkach nowych krajów Wspólnoty nie ma dużych lokalnych graczy, są to niemal wyłącznie firmy o rocznych obrotach do 10 mln euro. Mimo że są to zakłady małe, osiągają jednak dobrą rentowność. Przejęcie jednej takiej firmy może kosztować kilkanaście milionów złotych. Rocznie możemy, i chcemy, kupować dwa, trzy takie przedsiębiorstwa.

[b]Czy w Polsce też szukacie firm do przejęcia?[/b]

Oczywiście. Cały czas monitorujemy rynek, nawet spółki giełdowe. Czasami musi upłynąć wiele miesięcy, zanim właściciele zdecydują się na sprzedaż. Tak właśnie było z białoruskim Tajfunem.

[b]Czy w przejmowanych przedsiębiorstwach będziecie zastępować marki lokalne swoimi odpowiednikami?[/b]

Nasza polityka jest pragmatyczna. Na rynku będą funkcjonować te marki, które są skuteczne. W Tajfunie nadal będziemy inwestować w markę Lux jako najsilniejszą na tamtym rynku i cenioną przez Białorusinów. Pozostanie też marka Atlas rozpoznawalna tam od lat. Są jednak kraje, w których nie możemy stosować znaku towarowego Atlas, ponieważ wcześniej zarejestrował go na tym terenie ktoś inny. Tak jest na przykład w Rumunii, więc opatentowaliśmy tam znak towarowy Aval z szatą graficzną bardzo podobną do Atlasu.

[b]Jakie wyniki wypracuje w tym roku Grupa Atlas?[/b]

Przychody będą zapewne nieco mniejsze niż w 2008 roku, ale nie poniżej 1 mld zł. Osiągnięcie jak najwyższego wyniku netto nie było w tym roku naszym priorytetem. Poza inwestycjami i przejęciami dużo pieniędzy przeznaczyliśmy na marketing i reklamę oraz rozwój struktur sprzedażowych, podczas gdy konkurenci znacznie ograniczyli wydatki na te cele. Dzięki takiemu podejściu nasze produkty są dziś jeszcze lepiej rozpoznawane i sprzedawane niż wyroby innych firm.

[b]Czy zarząd obserwuje spadek marż?[/b]

Marże pozostają na poziomie naszych oczekiwań. W ofercie Atlasu są produkty co do których marże się nie zmieniły, ale są i takie, gdzie odnotowaliśmy kilkuprocentowy spadek. Spowodowany był on niekorzystnym kursem złotego, co wpłynęło na wzrost kosztów importowanych surowców. Jednak w skali przychodów firmy nie jest to poważny problem.

[b]Przy jakim kursie euro jest granica opłacalności produkcji?[/b]

Nie należy podchodzić do tego w ten sposób. Najważniejsze, by kurs był stabilny. Sądzę, że dobra sytuacja jest teraz, gdy kurs jest zbliżony do 4 zł za euro z ewentualnymi wahaniami o 20 groszy.

[b]Dlaczego grupa mało eksportuje – tylko około 10 proc.?[/b]

Większość naszych wyrobów to produkty masowe i stosunkowo tanie, dlatego nie opłaca się ich transportować na większe odległości. Maksymalny promień dostaw wynosi 500 km, ale są i takie produkty, które transportujemy tylko do 200 km. Na rynki zagraniczne – głównie do Rosji, ale nawet do Mongolii – wysyłamy wyroby wysokomarżowe, takie jak na przykład zaprawy do fugowania.

[b]Czy Atlas myślał lub myśli o wejściu na warszawską giełdę?[/b]

Na giełdę zazwyczaj wchodzi się z dwóch powodów. Po pierwsze – by pozyskać kapitał, po drugie – gdy udziałowcy chcą wycofać się z inwestycji. W naszym przypadku nie mamy do czynienia z żadnym z nich. Środki na rozwój uzyskujemy z wypracowanych zysków lub kredytów, natomiast właściciele – z tego, co wiem – nie mają zamiaru odchodzić z firmy, doglądają jej zresztą z poziomu rady nadzorczej.

[b]Jakie są z punktu widzenia branży materiałów budowlanych największe bariery dotyczące prowadzenia działalności w Polsce?[/b]

Generalnie nie dostrzegam barier, które ograniczałyby rozwój polskich przedsiębiorstw. Przez minione 20 lat powstały tysiące firm, które osiągnęły sukces finansowy i stworzyły miliony miejsc pracy. Atlas jest jedną z nich. Biorąc pod uwagę relatywnie łagodny przebieg kryzysu w Polsce, sądzę, że w przyszłość należy patrzeć z perspektywy szans.

Natomiast jeśli chodzi o branżę, głównymi przeszkodami są zbyt restrykcyjne przepisy, które niepotrzebnie wydłużają cykl budowlany oraz zbyt liberalne regulacje dotyczące jakości produktów. Dzisiaj każdy producent może napisać na opakowaniu, co chce. Nikt tego nie sprawdza. A to oznacza, że nie wszyscy na rynku gramy takimi samymi kartami.

[ramka][b]Cztery obszary aktywności grupy [/b]

Ponad 60 proc. przychodów grupy Atlas pochodzi ze sprzedaży chemii budowlanej wytwarzanej na bazie mieszanek cementowych (m.in. kleje do płytek i fugi, hydroizolacje, tynki cienkowarstwowe, farby elewacyjne, systemy ociepleń, posadzki i zaprawy budowlane). Drugi segment jej działalności stanowią produkty gipsowe i anhydrytowe (gładzie, kleje, tynki) – z ich sprzedaży uzyskuje około 20 proc. wpływów. Poniżej 10 proc. przypada na produkty bitumiczne, a dodatkowo także – wydobycie surowców. Grupa Atlas zatrudnia obecnie około 2 tys. pracowników i jest właścicielem 13 firm, 12 zakładów produkcyjnych i pięciu kopalni surowców. Głównymi udziałowcami Atlasu są: Grzegorz Grzelak, Andrzej Walczak, Roman Rojek i Mariusz Jurkowski.[/ramka]

Budownictwo
Grupa Ghelamco z mniejszym długiem i uwagami audytorów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Budownictwo
GTC bez uwag audytora i z pomysłem na PRS w Niemczech
Budownictwo
Przejęcie na rynku deweloperskim. Develia kupuje Bouygues Immobilier Polska
Budownictwo
Czy jest już fundament pod odbicie sprzedaży mieszkań?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Budownictwo
Polimex Mostostal mocniej pod kreską przez kontrakty energetyczne
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy w przededniu obniżek stóp. Najpierw skończą się duże rabaty