Głównym powodem pogorszenia się koniunktury jest mniejsza liczba i wartość wykonywanych prac budowlanych. – Od kilku miesięcy deweloperzy zdecydowanie mniej budują, co ma negatywny wpływ na popyt na materiały wykończeniowe.
Co więcej, wszyscy odczuwają utrudnienia związane z dostępem do kredytów, w tym przeznaczonych na cele mieszkaniowe – mówi Piotr Ciborowski, dyrektor departamentu technologii klejących firmy Henkel Polska. Dodaje, że w pierwszej połowie przyszłego roku na rynku chemii budowlanej będzie jeszcze gorzej niż obecnie. Przyczyni się do tego zwłaszcza spadek o 20–30 proc. liczby rozpoczynanych budów.
Spadek popytu nie oznacza, że wszyscy w branży odnotowują słabsze wyniki. – W tym roku przychody Henkel Polska będą wyższe niż w 2008 r., kiedy wyniosły 1,53 mld zł. Aby mówić o konkretnych danych, jest jednak jeszcze za wcześnie – mówi dyrektor Henkla. Dodaje, że polska spółka w tym roku przeznaczyła na inwestycje około 20 mln zł. Podobne kwoty będą wydatkowane w 2010 r. Spółka przeznaczy pieniądze m.in. na modernizację zakładów produkujących chemię budowlaną w Dzierżoniowie (woj. dolnośląskie), Wrzącej (woj. wielkopolskie) i Stąporkowie (woj. świętokrzyskie).
Inwestycje mają dać Henklowi możliwość stosowania dotychczas nieużywanych surowców oraz przyczynić się do wzrostu mocy wytwórczych. Produkcja z polskich zakładów trafia głównie na rodzimy rynek. Ponad 20 proc. to eksport, który jest przede wszystkim kierowany do Czech, Słowacji, Białorusi i krajów bałtyckich. Polskie fabryki Henkla produkujące chemię budowlaną zatrudniają około 450 osób. Spółka nie podaje żadnych danych dotyczących ich zdolności produkcyjnych i wyników.
Przedstawiciele Henkla oceniają polski rynek chemii budowlanej jako atrakcyjny, głównie ze względu na wzrost gospodarczy, ale nie tylko. – Nad Wisłą od pewnego czasu większą uwagę przykłada się do estetyki budynków i ich wnętrz. O estetykę dbają również samorządy miejskie i wiejskie, inwestując część pieniędzy w modernizację ulic, parków i obiektów użyteczności publicznej – mówi Ciborowski. Dziś spółce najbardziej doskwiera nieuczciwa konkurencja związana z nieprzestrzeganiem norm budowlanych i produktowych przez niektórych producentów. W ocenie Ciborowskiego około 20–25 proc. sprzedanych materiałów wykończeniowych nie posiada odpowiednich certyfikatów.