Na rynek trafiła informacja, że wnioski o ogłoszenie upadłości układowej złożyło osiem kolejnych firm wchodzących w skład grupy PBG. Spółki zdecydowały się na ten krok w związku z tym, że poręczały kredyty zaciągane przez inne firmy z grupy.

Polski Bank Przedsiębiorczości poinformował z kolei, że jako pełnomocnik PBG zyskał prawo do wykonywania głosów z 23,96 proc. akcji Hydrobudowy (PBG kontroluje ich 63,05 proc.). Papiery były zabezpieczeniem kredytu, który został wypowiedziany 6 czerwca.

– W wypadku zastawów na akcjach lub udziałach spółek jednym ze stosowanych typowo dodatkowych zabezpieczeń jest przyznanie warunkowego pełnomocnictwa do wykonywania głosów. Warunkiem skorzystania z tej możliwości jest jednak naruszenie umowy kredytowej i wymagalność wierzytelności – tłumaczy Sebastian Ponikowski z Baker & McKenzie. – To prawo daje możliwość przejęcia przynajmniej częściowej kontroli nad akcjami aż do momentu egzekucji zabezpieczenia. Chodzi o to, aby pozbawić dotychczasowego właściciela akcji możliwości podejmowania decyzji, które mogłyby doprowadzić do spadku wartości zabezpieczenia – dodaje. Ponikowski informuje, że w umowie zastawniczej standardowo znajduje się zapis określający tryb przejęcia lub sprzedaży akcji będących przedmiotem zabezpieczenia. – W zależności od przyjętego sposobu realizacji zabezpieczenia proces ten może jednak trwać kilka dni, a nawet tygodni. Do tego czasu bank może korzystać z pełnomocnictwa – zaznacza.

PBP nie przejął dotąd akcji Hydrobudowy, gdyż gdyby to zrobił, to musiałby o tym poinformować. Przedstawiciele banku nie informują, czy i kiedy mogłoby do tego dojść, powołując się na tajemnicę bankową. Nie zdradzają też, czy w razie przejęcia papiery firmy zostaną sprzedane. Co na ten temat sądzą analitycy?

– Zakładam, że PBP nie podjął jeszcze decyzji, co zrobi z pakietem akcji Hydrobudowy. Docelowo nie widzę uzasadnienia, by bank był akcjonariuszem spółki budowlanej. Pakiet 24 proc. akcji nie daje jednak kontroli, dlatego trudno może być znaleźć nabywcę wszystkich papierów – mówi Robert Maj z KBC Securities. – Ze sprzedaży akcji na giełdzie można by odzyskać część wierzytelności. Nie pozostałoby to jednak bez wpływu na kurs. W grę wchodzi zapewne również stopniowe wyjście z inwestycji – podkreśla Maj.