Z wstępnych danych za ubiegły rok wynika, że firma zanotowała około 54,9 mln zł przychodów. To o prawie 8,4 proc. więcej niż w 2015 r. Zarząd podaje, że większe wpływy udało się osiągnąć przede wszystkim na rynku krajowym. To następstwo prowadzonej przez zarząd strategii, która doprowadziła m.in. do wzrostu sprzedaży do odbiorców sieciowych oraz pozyskania nowych klientów hurtowych. Spółka kontynuowała też prace zmierzające do poprawy postrzegania jej marki.
W efekcie czysty zarobek sięgnął 2,2 mln zł. To stosunkowo dużo, zważywszy że w 2015 r. zysk netto wynosił 0,5 mln zł, a w 2014 r. tylko 0,1 mln zł. Ostateczne, zbadane przez biegłego wyniki finansowe spółka chce opublikować 10 kwietnia.
O tegorocznych wynikach Polcoloritu będą decydować zarówno czynniki zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Wśród tych pierwszych duże ryzyko związane jest z ewentualnym wzrostem cen gazu i prądu oraz surowców niezbędnych do produkcji płytek ceramicznych. Istotne znaczenie ma też poziom remontów realizowanych w mieszkaniach oraz obiektach handlowych i użyteczności publicznej. Kondycja firmy uzależniona jest też od skuteczności działań marketingowych, sprzedażowych i oszczędnościowych prowadzonych w spółce.
Pomimo istotnej poprawy wyników kurs akcji Polcoloritu oscylował w środę w pobliżu wtorkowego zamknięcia, czyli 5,6 zł. Giełdowi gracze nie zgłaszali istotnego popytu na walory firmy, gdyż prawdopodobnie przekonani są, że w trwającym wezwaniu dojdzie do przejęcia spółki przez amerykański Mohawk. Ten w połowie lutego ogłosił wezwanie na wszystkie walory, oferując po 5,8 zł za każdy z nich. Zapisy potrwają do 19 kwietnia. Wzywający nie wyklucza wycofania Polcoloritu z GPW. Jeżeli nabędzie co najmniej 90 proc. papierów, nie wyklucza przymusowego wykupu.