Eksperci CBRE w najbliższych miesiącach spodziewają się utrzymania wysokiego popytu na mieszkania i presji na podaż. Skutkiem będzie dalszy wzrost cen, ale sytuacja nie ma charakteru bańki.
– Wyniki sprzedaży raportowane przez największych deweloperów po I kwartale br. po raz kolejny potwierdzają dużą odporność sektora na pandemię – ocenia Agnieszka Mikulska, ekspert rynku mieszkaniowego CBRE. W I kwartale tego roku deweloperzy z rynku kapitałowego zwiększyli sprzedaż o prawie 19 proc., do 7,3 tys. mieszkań. Większość przedsiębiorstw odnotowała dwucyfrowy wzrost sprzedaży, a nieliczne spadki wynikały przede wszystkim z bardzo wysokiej bazy lub mocnego wyprzedania oferty.
– Utrzymują się czynniki stymulujące popyt, obserwowane w minionych kilku miesiącach. To przede wszystkim niskie stopy procentowe, które do zakupu skłaniają zarówno osoby chcące zabezpieczyć wartość posiadanych aktywów, jak i osoby posiłkujące się kredytem (w sytuacji łagodniejszej polityki kredytowej prowadzonej przez banki) – mówi Mikulska. – Nie bez znaczenia jest też to, że ogólną sytuację na rynku pracy charakteryzuje stosunkowo niskie bezrobocie i wyższe niż przed rokiem wynagrodzenia. Także nastroje konsumentów stopniowo się poprawiają – dodaje. Ekspertka zwraca uwagę, że szczepienia dają nadzieję stopniowego powrotu do normalności, a to oznacza powrót zainteresowania najem. Poza tym pandemia „uziemiła" Polaków w domach i zwiększyła popyt związany z poprawianiem warunków mieszkaniowych.
– Te wszystkie czynniki powodują, że w najbliższych miesiącach można się spodziewać utrzymania potencjalnego popytu na wysokim poziomie. Ograniczenia mogą wystąpić po stronie podaży: zarówno jeśli chodzi o możliwość uruchomienia nowych inwestycji, jak również koszty – mówi Mikulska. – Rosnące ceny gruntów, przedłużające się procedury administracyjne, konieczność znalezienia pracowników, nowe wytyczne odnośnie do warunków technicznych i plany wprowadzenia Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego są elementami, które mogą wpłynąć na koszty i powodować presję na wzrost cen ofertowych nowych mieszkań – podkreśla.
Ekspertka przypomina, że część obserwatorów rynku w momencie wystąpienia pandemii oczekiwała dynamicznego załamania cen mieszkań, do czego nie doszło. – Rozwój sytuacji w kolejnych miesiącach potwierdził jednak, że wcześniejszy wzrost cen miał mocne podstawy i nie był bańką spekulacyjną. Dziś znów pojawiają się pytania o warunki do powstania bańki. Można jednak oceniać, że w tym momencie większość decyzji o zakupie podejmowana jest racjonalnie, na rynku nie ma zbyt wielu nabywców spekulacyjnych, a wzrost cen nie ma charakteru skokowego, charakterystycznego dla okresu przegrzania rynku – podsumowuje Mikulska. ar