Banki uchodzą za nerw gospodarki, a biura maklerskie powinny być nerwem rynku kapitałowego. Jak wygląda zatem kondycja brokerów w Polsce?
Jest adekwatna do kondycji rynku kapitałowego. Nie są nerwem rynku kapitałowego, a rynek kapitałowy nie jest nerwem produktywnej gospodarki. Celem rządowego programu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju jest wzrost gospodarczy w oparciu o wiedzę i innowacje. Do tego potrzebny jest rynek kapitałowy, a jemu – silne krajowe domy maklerskie. One koncentrują się na finansowaniu i selekcji odpowiednich spółek, najbardziej dynamicznych i innowacyjnych z sektora MŚP. One im doradzają i pozyskują dla nich kapitał. W tym jest największy potencjał wzrostu produktywności polskiej gospodarki.
Wyniki finansowe domów maklerskich za I półrocze są katastrofalne.
Jest wielki problem strukturalny, który narasta od wielu lat. Rośnie deficyt w działalności maklerskiej dotyczącej obsługi spółek pozyskujących kapitał i inwestorów. W zeszłym roku straty wyniosły 266 mln zł, a w I kwartale tego roku blisko 66 mln zł. To podwojenie straty w stosunku do tego samego okresu.
Przedtem straty były kompensowane z innych obszarów działalności (np. inwestycyjnej). Dzisiaj domy maklerskie nie są w stanie skompensować tych strat. To prowadzi do ograniczenia działalności brokerów, więc trudno mówić o rozwoju rynku kapitałowego.