Koniec mówienia o marazmie w branży maklerskiej. Brokerzy są jednymi z największych beneficjentów nadzwyczajnej rynkowej zmienności, za którą stoi koronawirus. Od kilku tygodni mają ręce pełne roboty, a to oznacza też dla nich większe zyski.
Rekordowe wpływy
Przepisem na sukces okazała się przede wszystkim większa aktywność inwestorów oraz napływ nowych klientów. Trend ten na dobre rozpoczął się w marcu, a kontynuowany był w kwietniu.
– Od wybuchu pandemii koronawirusa obserwujemy bardzo wzmożoną aktywność wszystkich grup klientów Santander BM. Duża zmienność na rynkach kapitałowych sprawiła, że na giełdę wrócili inwestorzy, którzy od dłuższego czasu nie składali zleceń, ale pojawili się też nowi. Od początku roku otworzyliśmy sześciokrotnie więcej rachunków niż w takim samym okresie 2019 r. Aż 65 proc. z nich to klienci banku korzystający ze zdalnego procesu otwierania rachunków, który uruchomiliśmy w ostatnim kwartale 2019 r. Duży udział w obrotach naszych klientów miały też rynki zagraniczne – mówi Wojciech Sieńczyk, dyrektor Santander BM.
Maklerzy otwarcie przyznają także, że notują znaczący wzrost wpływów z tytułu prowizji giełdowej. W niektórych przypadkach bite są historyczne rekordy.
– Ostatnie dwa miesiące są dla nas okresem szczególnie wytężonej pracy, i to we wszystkich obszarach biznesowych, czego potwierdzeniem są bardzo dobre wyniki biura – mówi Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP. – Na GPW utrzymujemy wysoką drugą pozycję tuż za JP Morgan. Utrzymujemy najwyższej jakości produkt analityczny dla inwestorów instytucjonalnych. Nasza „Strategia kwartalna na II kwartał 2020" bije rekordy czytelnictwa. Bardzo zaktywizowali się inwestorzy indywidualni, otwierają bardzo dużo nowych rachunków i inwestują zarówno na rynku polskim, jak i za granicą. Dzięki dynamicznemu wzrostowi obrotów nasza prowizja giełdowa w marcu była najwyższa w historii biura, a kwiecień zapowiada się jeszcze lepiej – nie ukrywa Zawada.