Maksymilian Skolik, dyrektor biura maklerskiego mBanku
Maklerska rywalizacja o klienta toczy się na wielu płaszczyznach. Nie dotyczy ona już tylko oferty związanej z rynkiem polskim. To także walka o klientów, którzy są zainteresowani handlem na zagranicznych rynkach.
Wpływ ceny
Mocniej o tę grupę postanowił powalczyć DM BOŚ. Broker właśnie obniżył prowizję minimalną za handel na zagranicznych parkietach. Stawka ta spadła do 19 zł i ma obowiązywać co najmniej do końca roku.
– Promocja na 19 zł, tak jak i wcześniejsza na 29 zł, będzie stałą promocję, jeśli pozwolą na to warunki rynkowe. Zresztą promocja na 19 zł obowiązuje od początku roku też dla rachunków IKE/IKZE – mówi Paweł Kolek, dyrektor w DM BOŚ. Jak wskazuje, obecnie przychody z rynków zagranicznych stanowią 5–7 proc. całkowitych przychodów uzyskiwanych przez biuro z rynku wtórnego. – W latach 2018–2019 był to 2–3 proc. Trzeba przy tym pamiętać, że przychody z rynku wtórnego w 2020 roku też się zwiększyły się o ponad 200 proc. Mimo takiego wzrostu, uważamy, że potencjał jest jeszcze większy. Dalsze obniżki będziemy mogli zaoferować, jeśli dalej istotnie będzie zwiększać się obroty – wskazuje Kolek.
Być może cena nie gra kluczowej roli, jeśli chodzi o usługi maklerskie, ale w przypadku rynków zagranicznych stanowi ona jednak spore wyzwanie. Minimalna prowizja rzędu 38 zł, która jest standardem rynkowym, skutecznie może odstraszać inwestorów, szczególnie tych z mniej zasobnymi portfelami, od aktywniejszego działania poza GPW. I tutaj jednak zachodzą zmiany.