Pandemiczna hossa u maklerów wciąż ma się dobrze. Po świetnych wynikach biur i domów maklerskich w ubiegłym roku I połowa 2021 r. również upłynęła pod znakiem ponadprzeciętnych osiągnięć. I chociaż początek II półrocza na razie nie napawa optymizmem, to pośrednicy zachowują spokój i wierzą, że biznes znów będzie się kręcił w najlepsze po wakacjach.
Imponujące zwyżki
Wyniki, które można znaleźć w sprawozdaniach banków, jednoznacznie pokazują, że należące do nich biura maklerskie są na fali wznoszącej. Wzrost przychodów z tytułu opłat i prowizji związanych z działalnością maklerską zanotowały wszystkie największe biura w Polsce. Liderem zestawienia okazało się BM PKO BP, gdzie przychody z tego tytułu wyniosły w I półroczu 164 mln zł wobec 150 mln zł rok wcześniej.
Co warte podkreślenia, niemal w każdym przypadku wpływy z aktywności maklerskiej rosły w tempie dwucyfrowym w stosunku do I półrocza 2020 r. Aż o ponad 60 proc. zwiększyły się one w BM Pekao (w tym przypadku mówimy jednak o wyniku z tytułu prowizji i opłatach, a nie o samych przychodach). Warto przy tym zwrócić uwagę, że działalność maklerska, która przecież przez lata była w strukturach banków wręcz niszowym obszarem, nagle zaczyna odgrywać dość istotną rolę. Widać to chociażby na przykładzie wspominanego BM Pekao.
„Wynik z tytułu prowizji i opłat (grupy Pekao – red.) osiągnięty w I półroczu wyniósł 1288,6 mln zł i był wyższy o 106,4 mln zł, tj. o 9 proc., w porównaniu z wynikiem osiągniętym w I półroczu 2020 r., głównie dzięki dostosowaniu oferty do zmieniających się warunków rynkowych i pozytywnemu nastawieniu na rynkach kapitałowych, kompensującym negatywny wpływ niższej aktywności klientów w pandemii (głównie przekładającej się na niższe prowizje z działalności kartowej) oraz negatywny wpływ zmian regulacyjnych w obszarze funduszy inwestycyjnych" – można przeczytać w raporcie grupy Pekao.