Notowania Alior Banku spadły dzisiaj o 4,2 proc., do 36,42 zł. To najniższy poziom w prawie dziewięcioletniej giełdowej historii banku.
Od początku roku wycena banku spadła o 31 proc., a od lokalnej górki z kwietnia aż o 43 proc., do 4,75 mld zł. Obecna wycena jest niższa od wartości księgowej wynoszącej 6,65 mld zł, co daje duże dyskonto biorąc pod uwagę wskaźnik C/WK wynoszący zaledwie 0,71. Sugeruje to obawy rynku o wartość kapitałów Aliora. Nawet banki frankowe takie jak Millennium i mBank są wyżej wyceniane pod względem C/WK – odpowiednio 0,80 i 0,92.
Co może być powodem przeceny? Wcześniej tłumaczono ją wysokimi odpisami, które Alior zawiązał na Ruch i Kanię, odpowiednio 100 mln zł i 140 mln zł, co z kolei sugerowało obawy o jakość pozostałej części portfela korporacyjnego. Jednak skala przeceny Aliora, wynosząca od połowy kwietnia nieco ponad 3,1 mld zł, sugeruje, że rynek obawia się o coś więcej. Tym bardziej, że zdaniem zarządu Aliora główne odpisy bank ma już za sobą i koszty ryzyka w portfelu korporacyjnym nie powinny już rosnąć, a w przyszłym roku wręcz spadną, z kolei w detalu nadal są niskie i sytuacja jeszcze może się poprawić.
- Być może powodem są przepływy kapitału, ostatnio banki i cały polski rynek radzą sobie słabo. Może rynek obawia się konieczności emisji akcji przez Aliora, gdyby jego wyniki pogorszyły się z powodu ewentualnych dalszych odpisów i koniczności wysokich zwrotów pobranych opłat przy wcześniejszej spłacie kredytów konsumpcyjnych. To mogłoby też tłumaczyć przecenę PZU – mówi jeden z analityków. Notowania PZU, który ma łącznie 31,9 proc. akcji Aliora i w razie konieczności jego dokapitalizowania musiałby wziąć w udział w emisji (podobnie jak w 2016 r. gdy bank przejmował BPH i zebrał łącznie 2,2 mld zł brutto). Akcje PZU potaniały w środę o 3,3 proc., do 35,8 zł, od połowy lipca kurs spadł o prawie 20 proc.