Na ile szykowana przez banki oferta ugód dla frankowiczów, o czym pisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu, może spotkać się z ich pozytywnym odbiorem?
Trudno o kompromis
– Oczekiwania frankowiczów, abstrahując od tego, czy zasadne, są wysokie. Aby ugoda była skuteczna, musi być bardzo korzystna dla frankowicza, co wiązałoby się z dużymi kosztami dla banków – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.
Im wyższa korzyść dla klientów, tym większy koszt dla banków. – Banki zdały sobie sprawę, że będą musiały ponieść koszty, więc te w lepszej sytuacji pod względem bilansu i wyników mogą zacząć oferować atrakcyjniejsze niż do tej pory warunki ugód. Być może będą stopniowo podnosić atrakcyjność ofert, które pewnie nie zostaną skierowane do wszystkich, ale do wybranej grupy klientów. Zbyt hojna propozycja początkowa może skłonić do działania tych klientów, którzy nie zastanawiali się nad pójściem do sądu – dodaje.
Dlatego banki muszą ostrożnie kształtować warunki ugód, także ze względu na to, że spory odzew oznaczałby wysokie koszty skumulowane w czasie, w przeciwieństwie do kosztów przegranych spraw sądowych (toczą się latami). Nie ma więc co liczyć na masowe ugody.
– Oferta może trafić także do tych, którzy myśleli nad drogą sądową, ale odstraszały ich koszty, czas i niepewność wyroku. Dzięki ugodzie mogą wprawdzie finansowo zyskać mniej, ale za to oszczędzą czas i wydatki na prawników. Wszystko jednak zależeć będzie od szczegółów, a tych nie znamy – zaznacza Jańczak.