Ostatni tydzień lutego przyniósł kilkunastoprocentowe przeceny światowych indeksów. Potem przyszło odbicie i znów spadek. Zmienność na giełdach jest bardzo duża. Co dalej?
Duża zmienność jest pochodną tego, że jesteśmy na bardzo późnym etapie cyklu koniunkturalnego. Indeks S&P 500 od kryzysu finansowego rok po roku mocno rósł i sporo inwestorów się obawia, że ze względu na późny etap cyklu lada chwila nadejdzie kryzys skutkujący mocnym spowolnieniem gospodarczym i przeceną aktywów finansowych. Szukają wiec potencjalnego czynnika go wyzwalającego. Były wojny celne, Iran, a teraz takim tematem stał się koronawirus. W realnej gospodarce dużo szkód jeszcze nie uczynił, ale rynki finansowe bardzo mocno na niego zareagowały.
Za mocno?
Reakcja w wielu przypadkach była niesprawiedliwa i część spółek mało wrażliwych na potencjalne konsekwencje koronawirusa została mocno przeceniona. Czy ten wpływ został przeszacowany – to będzie zależeć od kolejnych informacji napływających w sprawie wirusa. To czynnik, który będzie jeszcze dostarczał wielu emocji, to dobra pożywka dla rynku i powód do reakcji, więc spodziewam się utrzymania większej zmienności jeszcze przez jakiś czas. Ale to dobry moment na zainteresowanie się giełdą, bo pojawiają się okazje. Jest sporo ruchów kapitału, które potrafią przecenić wszystkie akcje.