636 tys. zł na zakup mieszkania mogłaby pożyczyć w maju modelowa trzyosobowa rodzina, w której oboje rodzice pracują przynosząc do domu po średniej krajowej – wynika z ankiety przeprowadzonej przez HRE Investments. To spory spadek względem kwietnia (ponad 50 tysięcy), ale też wciąż o 15 tysięcy więcej niż przed rokiem.
Wynik, to w dużej mierze zasługa Rady Polityki Pieniężnej, która mocno obniżyła poziom stóp procentowych, a więc wpłynęła na spadek oprocentowania kredytów. Tak wysoka zdolność kredytowa jest ponadto pokłosiem dość optymistycznych założeń - dysponowania solidnym wkładem własnym (minimum 20 proc.) i brakiem innych zobowiązań finansowych przy dobrej historii kredytowej. Do tego założono, że oboje rodzice mają pracę, a ich pensje zostały oszacowane na podstawie danych GUS za okres od kwietnia 2019 do marca 2020 roku. Zatem nie uwzględniają one więc wciąż efektów koronawirusa. Ponadto te dane pomijają tzw. „śmieciówki", pensje w małych firmach i administracji publicznej, co bez wątpienia zawyża przyjętą stawkę przeciętnego wynagrodzenia. Jeśli wynagrodzenie byłoby niższe o 20 proc. od średniej krajowej, czyli mniej więcej na poziomie mediany (połowa Polaków zarabia więcej, a połowa mniej), to zdolność kredytowa wyniosłaby już tylko 466 tys. zł.
- W praktyce sytuacja jest gorsza niż mogłoby się wydawać. I tak na przykład banki stosują listy niechcianych branż. Chodzi o te obszary gospodarki, które na koronawirusowych zawirowaniach mogą tracą najwięcej. Tu wymienić można hotele, restauracje, fryzjerów, transport, branżę eventową i rozrywkową czy inne usługi cierpiące z powodu ograniczeń wprowadzonych przez rząd. Niektóre banki przestały nawet akceptować przychody z wynajmu nieruchomości – mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. Jeśli więc zarobki klienta z wynajmu są znaczące i regularne, to bank i tak być może je pominie przy badaniu zdolności kredytowej.
- Jeśli o kredyt występuje małżeństwo i tylko jedna z osób pracuje w ryzykownej branży, to bank może uznać, że tacy kredytobiorcy nie są nadmiernie ryzykowni i kredytu udzieli. Podobnie jeśli ktoś spodziewa się odmowy udzielenia kredytu, to tak samo jak i przed epidemią, rozwiązaniem problemu może okazać się doproszenie kogoś do kredytu – dodaje Turek. Kupujący zawsze powinni podchodzić do zadłużania się z racjonalną dozą ostrożności – nie wykorzystywać w pełni posiadanej zdolności kredytowej, posiadać odpowiedni wkład własny i zachować część posiadanej gotówki jako poduszkę finansową.