Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że przez pięć miesięcy tego roku polski sektor bankowy zanotował 3,4 mld zł zysku netto. To o 42 proc. mniej niż rok temu.
Pierwsze tąpnięcie
Głównym powodem pogorszenia jest skokowy, aż o blisko połowę, wzrost odpisów kredytowych, do 5,1 mld zł. Na to nałożyła się słabość głównego źródła przychodów, czyli wyniku z odsetek, który urósł tylko o 3,4 proc. Mimo niezłego na razie wzrostu wyniku z opłat i prowizji, o blisko 8 proc., łączne przychody operacyjne spadły o prawie 3 proc. – za sprawą niższych pozostałych przychodów.
W samym maju sektor miał nieco ponad 1 mld zł zysku (spadek o 36 proc. rok do roku spowodowany wzrostem rezerw). To taki sam zysk jak w kwietniu, ale wynik okazał się znacznie lepszy niż 300 mln zł straty netto z marca spowodowanej dużym wzrostem rezerw (głównie ze względu na modelowe rezerwy wynikające z pandemii). Widać już jednak spadek, choć wciąż niewielki, wyniku z odsetek, co źle wróży temu rezultatowi w kolejnych miesiącach, biorąc pod uwagę najbardziej bolesną dla banków obniżkę stóp z końca maja oraz fakt, że dostosowanie oprocentowania kredytów do nowej stopy WIBOR zajmuje zwykle parę miesięcy (oznacza to, że pełny negatywny wpływ na przychody odsetkowe widoczny będzie dopiero pod koniec III kwartału). Z kolei po stronie cięcia kosztów finansowania banki wyczerpały już większość możliwości, bo największe z nich od kilku miesięcy oferują nowe lokaty oprocentowane na zero lub na kilka promili (pewne oszczędności przynosi jeszcze zamknięcie starszych lokat, założonych przed cięciem stóp).
Niepokojącym sygnałem jest spora liczba banków, które już po pięciu miesiącach miały straty. Na koniec maja 16 banków (w tym dziesięć komercyjnych i sześć spółdzielczych) wykazało łączną stratę w wysokości ponad 330 mln zł. Pozostałe banki w sektorze (komercyjne i spółdzielcze) wykazały łącznie prawie 3,8 mld zł zysku netto.