Informacja ta nie jest zaskoczeniem, bo pod koniec października Santander Bank Polska poinformował, że podjął decyzję o rozpoczęciu zwolnień grupowych obejmujących maksymalnie 2 tys. osób, co stanowi sporo, bo aż 18,5 proc. zatrudnionych. Do końca 2022 r. mają objąć pracowników centrali i sieci dystrybucji. To kolejna restrukturyzacja zatrudnienia w tej grupie, bo Santander Consumer Bank na początku tego roku zapowiedział zwolnienie 430 osób, a po przejęciu w 2018 r. podstawowej części Deutsche Banku Polska SBP zredukował 1400 etatów.
Bank podał dzisiaj, że zawarł ze wszystkimi działającymi w banku organizacjami związkowymi porozumienie określające zasady zwolnień grupowych. Uzgodniono m.in. kryteria wyboru pracowników, których umowy o pracę zostaną rozwiązane w ramach zwolnień grupowych, warunki odpraw i dodatkowych świadczeń oraz zakres programu pomocy zwalnianym pracownikom.
Rezerwa na restrukturyzację oznacza, że wynik w IV kwartale może być słaby, bo nie można wykluczyć rezerwy na hipoteki frankowe - mBank, Millennium i PKO BP, czyli inne banki ze sporym portfelem tych kredytów – zwiększali w III kwartale rezerwy na ryzyko prawne, Santander tego nie zrobił. Przychody banku powinny być niezłe (wynik odsetkowy zanotował dołek prawdopodobnie w III kwartale, choć z drugiej strony dobry wynik prowizyjny z tego okresu może być trudno powtórzyć ze względu na ograniczenia epidemiologiczne), ale kolejnym ryzykiem jest wzrost odpisów z powodu pandemii – to jednak trudno przewidywać już teraz - wyniki bank opublikuje pod koniec stycznia i do tego czasu wiele może się zmienić pod względem pandemicznym.
Santander Bank Polska miał w III kwartale 480 mln zł zysku netto, czyli o 23 proc. mniej niż rok temu, ale 57 proc. więcej niż w poprzednim kwartale. Wynik był dużo lepszy od średniej prognoz, bo aż o 57 proc., ale głównie ze względu na odpisy, które wyniosły 359 mln zł, czyli były o 20 proc. niższe niż oczekiwano. Okazały się o 7 proc. wyższe niż rok temu i 25 proc. mniejsze niż w II kwartale.