W ubiegłym roku pomimo pandemii sprzedaż skurczyła się tylko o 2,9 proc. względem rekordowego 2019 r. i wyniosła 63,2 mld zł. Liczba udzielonych kredytów tego typu zmalała o 9,2 proc., do 216,6 tys. Średnia wartość udzielanych w grudniu 2020 r. hipotek wyniosła 300 tys. zł, o 8,7 proc. więcej niż rok wcześniej. Według BIK utrzymanie zainteresowania kredytami mieszkaniowymi w dobie pandemii spowodowane jest m.in. rekordowo niskimi stopami procentowymi, czemu towarzyszy brak istotnego pogorszenia kondycji finansowej dużej części gospodarstw domowych.
– Z umiarkowanym optymizmem patrzymy na bieżący rok. Widzimy odroczony popyt, który będzie aktywował akcję kredytową, zwłaszcza w drugim półroczu. Widzimy też pewne łagodzenie polityki kredytowej przez banki – mówi Mariusz Cholewa, prezes BIK. Wśród czynników wpływających na kondycję rynku kredytowego w 2021 roku wymienia także m.in. zróżnicowaną sytuację pandemiczną i gospodarczą w ciągu roku oraz zakup mieszkań w celach inwestycyjnych.
BIK prognozuje, że sprzedaż kredytów gotówkowych w tym roku urośnie o 16 proc., do 60 mld zł. Tempo wzrostu wydaje się duże, ale spadek w 2020 r., spowodowany pandemią, był bardzo duży: sprzedaż zmalała do niecałych 52 mld zł z prawie 74 mld zł w 2019 r. Zdecydowała o tym głównie większa ostrożność banków, szczególnie komercyjnych, i zmniejszenie średniej kwoty udzielanych pożyczek gotówkowych (odwrotnie było w spółdzielczych, gdy średnie wręcz urosły). Jedynymi kredytami, których sprzedaż w 2020 r. urosła (o 1 proc., do 14,6 mld zł), były te ratalne. BIK zakłada, że tegoroczna sprzedaż zwiększy się o niespełna 5 proc. i sięgnie 15,3 mld zł. MR